Poziom dochodów gospodarstw domowych wynosi obecnie ok. 68,8 proc. unijnej średniej. W porównaniu z 2004 r., gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, widać dużą poprawę, bo wówczas zaczynaliśmy z poziomem 50 proc. Pod względem zamożności nadganiamy więc dystans do krajów bardziej rozwiniętych, ale różnice wciąż są duże.
Zmniejszanie tego dystansu należy do najważniejszych celów polityki rozwojowej, zapisanych w strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Zakłada się, że dochody gospodarstw domowych (a dokładniej – dochód rozporządzalny brutto gospodarstw domowych w przeliczeniu na jednego mieszkańca według parytetu siły nabywczej) w 2020 r. sięgną 80 proc., a w 2030 r. – ok. 100 proc. średniej unijnej. Wyznaczenie takiego celu oznacza, że lukę dochodową w stosunku do Unii Europejskiej powinniśmy co roku zmniejszać o ok. 2 pkt proc.
Najważniejsze dochody z pracy
Jak można osiągnąć ten cel? Zanim padnie odpowiedzieć, warto przypomnieć, że ok. 70 proc. dochodów polskich rodzin stanowią dochody z pracy (przy czym 40 proc. to dochody z pracy najemnej, a 30 proc. – z działalności gospodarczej osób fizycznych). Dochody ze świadczeń społecznych (zarówno z pomocy społecznej, jak i z ubezpieczeń społecznych) stanowią ok. 20 proc., a dochody z własności – ok. 5 proc. – tak wynika z cyklicznych badań „Sytuacja finansowa gospodarstw domowych" prowadzonych przez NBP.
– Taka struktura dochodów nie pozostawia złudzeń: jeśli chcemy je zwiększać, należy przede wszystkim zadbać, by w Polsce było więcej pracy i aby była on lepiej opłacana – podkreśla Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych. – A kluczem do wzrostu wynagrodzeń jest wzrost wydajności pracy.