Jednym z najbardziej skutecznych magnesów przyciągających inwestycje, zarówno krajowe, jak i zagraniczne, są specjalne strefy ekonomiczne (SSE). W 2016 r. łączna wartość zadeklarowanych nakładów w strefach sięgnęła 12,4 mld zł. To przeszło dwa razy więcej niż w 2015 r., kiedy inwestorzy zaplanowali projekty warte 5,9 mld zł. Wzrosła także liczba miejsc pracy. W nowych inwestycjach przewidziano zatrudnienie 13,6 tys. osób, rok wcześniej było to 10,7 tys. Zwiększyło się także zainteresowanie inwestycjami w strefach ze strony małych i średnich firm. W strefie katowickiej ponad 30 proc. nowych inwestorów pochodziło z sektora MŚP.
– Oczekujemy, że zainteresowanie ze strony tego rodzaju przedsiębiorstw inwestycjami w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej się utrzyma – twierdzi Piotr Wojaczek, prezes KSSE. W strefach coraz szybciej przybywa także firm z kapitałem polskim.
Nie tylko zwolnienia podatkowe
Strefy przyciągają zwolnieniami w podatku dochodowym, uzbrojonymi terenami, dobrze skomunikowanymi z głównymi szlakami komunikacyjnymi, a także zwolnieniami z podatków lokalnych i wsparciem organizacyjnym ze strony spółek, które strefami zarządzają. Zachętą do inwestowania są również powstające w strefach branżowe klastry, pozwalające rozwijać współpracę między inwestorami i wymieniać doświadczenia.
Napływu inwestycji do stref nie zatrzymało nawet dostosowanie polskich regulacji strefowych do zmian w przepisach unijnych w połowie 2014 r. Maksymalna wielkość dopuszczalnej pomocy publicznej została wtedy obniżona w większości regionów. Przykładowo na Śląsku dopuszczalny poziom wsparcia w postaci ulg w podatku dochodowym zmalał z 40 do 25 proc., podobnie w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku. Z kolei na Opolszczyźnie i w Małopolsce zmniejszył się z 50 do 35 proc. Wyhamowanie napływu inwestycji trwało tylko pół roku.