ząd przygotuje przepis, że nie możesz zbudować domu, jeśli sąsiednia działka jeszcze nie jest zabudowana. Przepis wejdzie w życie w dwa tygodnie od uchwalenia, czyli umarł w butach, jak to się mówi. Twój problem, a to właściwie dla twojego dobra. „Eto dla waszej bezopastnosti" – jak mówi spikerka moskiewskiego metra po każdym ogłoszeniu dla pasażerów. Chodzi o to, by „miasta nie puchły" – cokolwiek by to miało znaczyć. Idziemy dalej. Dostałeś działkę po dziadkach na wsi i chciałeś sprzedać, by kupić mieszkanie w mieście, czyli niby „żeby miasta nie puchły", tylko rosły w górę. Niestety, niemożliwe, powie rejent. Działka niby graniczy z inną zabudowaną, ale ma, powiedzmy, 50 arów, a tak „dużych" sprzedawać nie można w trosce o ochronę polskiej ziemi. I tak bez końca. Bogacze sobie poradzą, ale średniakom, co to mają jedną firmę czy jedną działkę, żyje się coraz trudniej. Państwo pomyślało o twoim bezpieczeństwie w sprawie leków (sieć aptek), myśli o twoich książkach (stała cena), a jeśli korzystasz z Ubera albo np. jakiejś polskiej firmy przewozowej, to już się mówi o nowej regulacji rynku przewozów – też dla twojego bezpieczeństwa. Chcesz na urlopie dorobić – państwo cię przypilnuje, do tego płaca minimalna, gwarantowana i jaka tam jeszcze, i tak bez końca.

Siłą Polaków była przedsiębiorczość. Nie śródziemnomorski klimat, nie długie lato, nie setki lat bez wojny, ale zdolność do działania. Można dać się ponieść złudzeniu, że przy buzującej gospodarce jest u nas jak we Francji. Można więc ulec grupie aptekarzy w sprawie aptek, kierowców w sprawie taksówek itd. Najczęściej za każdym działaniem państwa „dla naszego dobra" stoi jakaś grupa lobbystów, którzy zajmują się tłumaczeniem, co jest lepsze dla Kowalskiego. To się zaczyna układać w socjalizm, może w stylu zachodnioeuropejskim, ale jednak. Krytykując zachodnie systemy społeczne, machając szabelką przed nosem komisarza Timmermansa, bierzemy z Zachodu to, co najgorsze, to, co mu najbardziej zaszkodziło. Wolność, która kiedyś wydawała się sztandarem prawicy, jest zwijana przy milczeniu wielu liderów i komentatorów, którzy jeszcze kilka lat temu byli ometkowani tym szlachetnym hasłem. Gdy przyjdzie gorsza koniunktura, zachodni socjaliści jak zwykle sobie poradzą, będą żyć z oszczędności poprzednich pokoleń, a nam zostanie czekać manny z nieba i klepać polską biedę.