Cichocki: Zaczynamy się bać tego, czego boi się Zachód

Dyskusja z ostatnich dni w sprawie przyjęcia przez polski rząd umowy handlowej CETA między UE i Kanadą pokazuje, że w Polsce zachodzi istotna zmiana.

Aktualizacja: 11.10.2016 05:41 Publikacja: 09.10.2016 20:40

Marek A. Cichocki

Marek A. Cichocki

Foto: archiwum prywatne

Dotąd uważano raczej, że Polacy, jako naród bardzo przedsiębiorczy i ruchliwy, są w większości wielkimi zwolennikami liberalnych rozwiązań w gospodarce – większej konkurencji, znoszeniu barier w światowym handlu, liberalizacji w dostępie do narodowych rynków.

Obawy przed globalnym kapitalizmem były faktycznie postrzegane u nas raczej jako specjalność skostniałych, zamkniętych w sobie społeczeństw Europy Zachodniej. To się jednak teraz u nas zmienia.

Stawka w tej zmianie jest znacznie większa niż tylko CETA. Chodzi przecież o przyszłość o wiele potężniejszej umowy między UE i USA - o TTIP. Niektórzy nazywają ją ekonomicznym NATO i wierzą, że w czasach nowych światowych mocarstw, takich jak Chiny, taka umowa może pozwolić reaktywować słabnący zachodni świat transatlantyckich wartości i interesów.

Coraz więcej jednak ludzi w Europie, także w Polsce, widzi to inaczej. Umowy negocjowane są przez UE, która posiada główne kompetencje w zakresie polityki handlowej. Dlatego w państwach członkowskich łatwo powstaje wrażenie, że Bruksela decyduje tutaj o bardzo istotnych sprawach dla ludzi za plecami narodowych rządów i opinii publicznej. Zwłaszcza, że dostęp do informacji o negocjacjach jest bardzo ograniczony i wiele rzeczy trzymanych jest w ukryciu jako handlowa tajemnica.

Szczególnie po upadku komunizmu wiara w globalny kapitalizm, w światowy handel bez granic zamienił się w główną ideologię Zachodu, którą my także chętnie przyjmowaliśmy w Polsce w latach 90. Urzeczywistnienie się tej wizji łączono z końcem historii i zwycięstwem liberalizmu.

Dzisiaj jednak wiemy już, że w sytuacji kryzysu wolny rynek może nieść ze sobą także destrukcyjne konsekwencje dla państw, w których żyjemy i dla naszych stylów życia, które decydują o naszej tożsamości. Stąd zmiana w stosunku do liberalnych wartości. Tylko czy zamknięcie się w sobie jest tym, co naprawdę może nam pomóc?

Autor jest profesorem Collegium Civitas

Dotąd uważano raczej, że Polacy, jako naród bardzo przedsiębiorczy i ruchliwy, są w większości wielkimi zwolennikami liberalnych rozwiązań w gospodarce – większej konkurencji, znoszeniu barier w światowym handlu, liberalizacji w dostępie do narodowych rynków.

Obawy przed globalnym kapitalizmem były faktycznie postrzegane u nas raczej jako specjalność skostniałych, zamkniętych w sobie społeczeństw Europy Zachodniej. To się jednak teraz u nas zmienia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Opinie polityczno - społeczne
Cezary Szymanek: Spełnione nadzieje i rozwiane obawy po 20 latach w UE
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Witajcie w innym kraju
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił