Cyfrowa rewolucja zmieniła kompletnie nasze życie. I nic nie wskazuje na to, że to jej koniec. Wręcz przeciwnie – wygląda na to, że dopiero się ona rozpędza.

Po co zresztą postęp zatrzymywać? Każdemu zagrożeniu, które technologie przynoszą, towarzyszy bowiem konkretna korzyść. Walka z kosztem ubocznym oznacza automatyczną rezygnację z korzyści. Oczywiście można żyć bez komórki, telewizora, komputera, samochodu czy internetu, ale gdyby sięgnąć głębiej, to już trudno wyobrazić sobie życie bez lodówki, a nawet bez prądu. Ci, którzy gotowi byliby zrezygnować z tych zdobyczy cywilizacji, to zapewne nisza; większość populacji, gdy już dostała dostęp do tych owoców postępu, z trudem z nich zrezygnuje. Innymi słowy, za technologią przemawia jej masowa użyteczność.

Nawet więc jeśli postępu nie da się zatrzymać, to pozostaje pytanie: w imię czego się on dokonuje. Podbój kosmosu, który zaowocował tysiącami rozwiązań, które wykorzystujemy w życiu codziennym, odbywał się w imię wyścigu zbrojeń. Nie licząc się z kosztami, pchał jednak cywilizację do przodu. Od tej pory wiele się zmieniło. Nie ma już powodu do wyścigu zbrojeń. I to nie tylko politycznego, ale też logicznego – technologia zagłady, w postaci broni jądrowej, osiągnęła poziom ostateczny. Nie ma też ekonomicznego uzasadnienia.

A to właśnie ekonomiczne uzasadnienie jest dziś głównym motorem postępu. Wspomniana masowa użyteczność to tylko inne ujęcie popytu. Na naszych oczach dokonuje się więc, w ramach ekonomicznej logiki, kolejny krok – automatyzacja i robotyzacja. Planowane korzyści – to ekonomicznie pożądane obniżenie kosztu pracy o 16 proc. do 2025 r. oraz znaczące zwiększenie wydajności. Upraszczając: taniej i lepiej. Koszt uboczny – aż 700 znanych obecnie zawodów może zniknąć.

Jest taki powiedzenie z filmu „Miś" – „pamiętajmy, żeby plusy nie przysłoniły nam minusów". Kontekst zdecydowanie inny, ale w świecie sztucznej inteligencji peerelowski slogan może mieć nawet rację bytu. Jeśli niższy koszt oznaczać będzie masową utratę miejsc pracy, a później spadek zamożności, to w efekcie obniży popyt na produkty i usługi dostarczane dzięki nowym technologiom. Czy tak się stanie? Nie wiem. Ale bez względu na przyszłość postępu technologii nie da się przecież powstrzymać.