Czy jest dobrze, czy źle?

Jeśli ktoś miał taką fantazję i wziął w końcu zeszłego tygodnia do ręki strony gospodarcze gazet, dowiedział się, że złoty został uznany za „najsłabszą walutę świata".

Publikacja: 04.05.2016 21:00

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Witold M. Orłowski, główny ekonomista PwC w Polsce

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Dokładnie tak, jakby jakieś podejrzane siły chciały zepsuć mu humor tuż przed cudnie zapowiadającym się majowym grillowaniem.

Jeśli z kolei po długiej majówce, zdegustowany nie najlepszą pogodą, sięgnął po nowe wydania gazet, dowiedział się, że Komisja Europejska podniosła właśnie prognozę wzrostu dla Polski. Tak, jakby z kolei jakieś dobre siły chciały za wszelką cenę zrekompensować pogodowe kaprysy i humor nieco poprawić.

No to jak w końcu jest z polską gospodarką i polskim złotym? Jest źle czy dobrze? Kto kłamie, a kto mówi prawdę?

Prostej odpowiedzi nie ma. Bo oceny sytuacji polskiej gospodarki mogą się różnić nie tylko w zależności od skali sympatii dla rządu. Różnią się też w zależności od kryteriów, a przede wszystkim w zależności od horyzontu, w którym oceny się dokonuje.

Rynki finansowe interesują się głównie ocenami i prognozami krótkoterminowymi. Wiadomo, że nad polskimi finansami zbiera się sporo chmur: rząd zwiększa wydatki, nie bardzo wiedząc, jak na dłuższą metę je sfinansować (poza zaklęciami o „uszczelnieniu poboru podatków", co jest od wieków mottem wszystkich ministrów finansów niepotrafiących wskazać konkretnego źródła dodatkowych dochodów). Agencje ratingowe grożą obniżeniem ocen wiarygodności, stopy procentowe stopniowo idą do góry, nad sektorem bankowym wisi niepewność związana z propozycjami rozwiązania problemu kredytów frankowych. Nic dziwnego, że uczestnikom rynku na krótka metę to się nie podoba. I takiego właśnie kilkumiesięcznego okresu dotyczyły oceny o złotym jako „najsłabszej walucie świata".

Na dłuższą metę nie jest tak źle: mamy gospodarkę, która jest solidnie rozpędzona. Rośnie konsumpcja i inwestycje, spada bezrobocie. Po poprzednim rządzie obecny nie odziedziczył żadnej „ruiny", tylko całkiem solidne podstawy finansowe. Jesteśmy członkiem Unii, mamy względnie stabilne prawo i niezłe warunki do inwestowania. I dlatego Mercedes zdecydował właśnie o budowie w Polsce swojej fabryki, a przed gospodarką rysują się w perspektywie roku–dwóch lat niezłe perspektywy wzrostu.

Ale pamiętajmy, że wszystko ma swoje granice. Co będzie w jeszcze dłuższym okresie? Czy zwyciężą rozsądnie brzmiące koncepcje planu Morawieckiego? Czy może odzywające się tu i ówdzie wezwania do opuszczenia przez Polskę Unii? Czy Polska będzie nadal postrzegana jako państwo prawa? Czy też staniemy się ośrodkiem politycznego chaosu, odstraszającym inwestorów?

Długookresowe perspektywy rozwoju gospodarki zależą od odpowiedzi na takie właśnie pytania.

Witold M. Orłowski, profesor Politechniki Warszawskiej, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce

Dokładnie tak, jakby jakieś podejrzane siły chciały zepsuć mu humor tuż przed cudnie zapowiadającym się majowym grillowaniem.

Jeśli z kolei po długiej majówce, zdegustowany nie najlepszą pogodą, sięgnął po nowe wydania gazet, dowiedział się, że Komisja Europejska podniosła właśnie prognozę wzrostu dla Polski. Tak, jakby z kolei jakieś dobre siły chciały za wszelką cenę zrekompensować pogodowe kaprysy i humor nieco poprawić.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację