Jesienią wydawało się, że przetrzymał on rezydentów. Teraz widać, że przede wszystkim ich rozzłościł (głównie stylem telewizyjnych pasków) i zmusił do nauki politycznego PR, a młodzież III Rzeczpospolita wychowała bystrą i rezolutną. „Kierowca może przez osiem godzin prowadzić autobus, w którym siedzi 70 osób, pilot przez osiem godzin lecieć samolotem (150 osób), to dlaczego lekarz może 24 godziny być na oddziale, na którym leży 70 pacjentów, i jeszcze w międzyczasie operować" – mówi Marcinowi Zaborskiemu w RMF młody lekarz Jakub Kosikowski. Sprawne funkcjonowanie służby zdrowia jest nie mniej ważne niż bezpieczeństwo na drodze, a nawet zakupy dla armii. Młodzi lekarze coraz lepiej tłumaczą narodowi, dlaczego ich praca to sprawa bezpieczeństwa narodowego w nie mniejszym stopniu niż wojskowych.

Jednak pierwsze, co rzuca się w oczy, to kwestia pieniędzy – rząd stał się ofiarą własnej opowieści, że na wszystko nas stać. Młodzi lekarze są „jak dzisiejsza młodzież". Kiedy słyszą, że rząd stworzy dwa instytuty urbanistyki, podczas kiedy dotąd nie było żadnego, to słusznie pytają, dlaczego nie miałoby go stać na lekarskie pensje. Dzisiaj kwestia nie dotyczy tylko tego, że lekarze zarabiają bardzo mało – jak było jeszcze kilka lat temu. Obecnie problem polega na tym, że zarabiają mniej niż ich koledzy w Unii Europejskiej, USA czy Norwegii. Młodzi lekarze mogą wyjechać w ślad za młodymi i starszymi pielęgniarkami i sami sobie będziemy za kilka lat robili operacje i zakładali wenflony.

Sławna młoda lekarka grana przez Ewę Szumańską przez lata zadowalała się żartami z polityków, a po cichu znosiła niedobory, słabą pensję, kiepskie wyposażenie gabinetu i leczyła na swojej prowincji choroby duszy i ciała, aż decydenci wyciszyli ją w stanie wojennym (wróciła po Okrągłym Stole). „Będąc młodą lekarką obserwującą wzwód nastrojów radykalnych..." – zaczynał się monolog młodej lekarki w odcinku o zdjęciu solidarnościowego parasola ochronnego znad rządu. Współczesnym młodym lekarzom przeszła ochota na żarty – stali się może mniej radykalni, ale za to bardziej asertywni. Jedno już młoda lekarka ugrała – od teraz nie będzie partii ani rządu, który będzie mógł sobie bimbać z postulatów młodych i starszych lekarzy czy pielęgniarek. Niedługo każdy Polak będzie wiedział, że to sprawa nie mniej ważna niż 500+.