Spełni on funkcję podobną do tej, która przed wojną przypadła portowi w Gdyni. Miejmy nadzieję, że podobnie jak tamten w ogóle powstanie. Piotr Zaremba porównuje akcję billboardową z przedwojenną sprawą Gabriela Czechowicza – ministra, który pieniądze ze skarbu wziął na partyjne cele. Marcin Palade opisuje dzisiejsze relacje w obozie władzy jako „grupę rekonstrukcyjną Sanacja". Inny publicysta – pierwszoligowy – z zawadiacką minką zgaduje, dlaczego Jarosław Kaczyński zostanie niebawem premierem, i stuka się w czoło, gdy w mig nie znajduję banalnej, jego zdaniem, odpowiedzi, że „Piłsudski był dwa razy". Polacy mają w głowie tylko II Rzeczpospolitą. O pierwszej zapomnieli. „Polska potrzebuje nowego Eugeniusza Kwiatkowskiego" – pisze popularna gazeta. W jej opowieści rola ta przypada wicepremierowi Morawieckiemu. A opozycja? Ma pakować szczoteczki i ciepłe kalesony, strach pomyśleć, kto będzie Witosem, a kto Ciołkoszem. Brakuje tylko Kasztanki Marszałka. Tak to w żartach lub w groźbach, a czasem z intencją komplementu dla polityków, współczesna scena polityczna zmienia się w film kostiumowy.

III Rzeczpospolita ma za sobą debatę nad tym, czym był PRL. Po 1989 r. Polacy – nie bez bólu – przetrawili doświadczenie lat powojennych. Odbyły się dyskusje o stosunku do Żydów i o akcji „Wisła". Brakło innej debaty – o spuściźnie sanacji. Niby w 1989 r. było już na to o pół wieku za późno. Był to jednak pierwszy moment, gdy bez nacisku komunistów i Sowietów można było porozmawiać o tym, czy ustrój pomajowy był dobry dla Polski, czy wzmocnił państwo, czy pozwolił dobrze przygotować się na wojnę. Nie chodzi o to, że „wszystko było źle", ale o to, czy jako Polacy zagraliśmy na miarę możliwości, ile zmarnowano szans, ile talentów zaprzepaszczono. Polityka wschodnia początku niepodległości była robiona z rozmachem, ale czy tak samo mądra była w latach 30.? Polacy wsadzali Polaków do Berezy, a potem Sikorski pięknym za nadobne odpłacił na emigracji piłsudczykom. Spuścizna sanacji to podział Polski na dwie części i zatarcie granicy pomiędzy tym, co partyjne, a tym, co jest dobrem wspólnym. To także odsunięcie od wpływu na losy kraju wielu patriotów tylko dlatego, że byli endekami czy chadekami. To wreszcie socjalizm gospodarczy. Jest czas na wieniec pod pomnikiem i wartę honorową, ale jest też czas w dojrzałym społeczeństwie na analizę błędów poprzedników. Dzisiaj chyba żadna ważna rocznica nie przypada, więc spokojnie te kilka pytań można postawić. A nawet trzeba to zrobić.