Z kolei Bruksela zdaje się wierzyć, że może zrobić bardzo wiele, bo polskie społeczeństwo jest proeuropejskie. A to oznacza, że może wywrzeć na Polskę większą presję, bo nie grozi nam ani wzrost eurosceptycyzmu, ani pełna orbanizacja, łącznie z czarowaniem Putina. Być może są w strukturach UE tacy, którzy nadal myślą, że wystarczy w polskich „prawicowych nacjonalistów" odpowiednio uderzyć, a liberałowie wrócą w glorii chwały i będzie po staremu. Dramat polega na tym, że obie strony mogą się mylić, a procesy, które zostały teraz uruchomione, z czasem mogą być już trudne do zatrzymania.

Niezależnie od krytyki niektórych aspektów polityki rządu dokonania PiS w zakresie zwalczania korupcji, uszczelniania systemu podatkowego i polityki socjalnej są niezaprzeczalne. Z kolei brak kompetentnego przywództwa na „totalnej" opozycji i jej uparty lumpenliberalizm (vide wywiad wiceprzewodniczącego PO Borysa Budki dla dziennika „Die Zeit") wykluczają raczej rychły sukces wyborczy.

W nieco dłuższej perspektywie zmiana pokoleniowa może zaś przynieść efekty dokładnie odwrotne do tych, na które liczą zachodni krytycy Jarosława Kaczyńskiego. Wystarczy się przyjrzeć najmłodszym wyborcom. Gdyby w 2015 r. głosowali tylko ludzie w wieku 18–29 lat, Kukiz'15 i KORWiN mogliby razem, lub w dowolnej koalicji z PiS, utworzyć rząd. Jeszcze bardziej radykalne wyniki przyniosło głosowanie Polaków na Wyspach Brytyjskich. Wydają się oni zawiedzeni podwójnie, z jednej strony pracą „na zmywaku", poniżej kwalifikacji, a z drugiej peryferyjną kondycją kraju, z którego wyjechali.

Nie znaczy to, że Paweł Kukiz i Janusz Korwin-Mikke jako konkretni politycy za kilka lat to poparcie utrzymają. Znaczy jednak, że to, co nastąpi po PiS w obecnym wydaniu, może być znacznie bardziej eurosceptyczne i bardziej „elastyczne" w swojej polityce wschodniej. Wniosek dla PiS jest zaś taki, że w utarczkach europejskich powinien przedstawiać się jako to, czym jest w rzeczywistości. A jest najbardziej proeuropejską dużą partią, która ma dzisiaj realne szanse na dalsze sprawowanie władzy w Polsce.

Autor jest politologiem z Uczelni Łazarskiego i Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego