Przychodzi świadek, coś mówi. Każda ze stron chce od niego co innego usłyszeć: prokurator dowód winy, adwokat dowód niewinności, sąd prawdę. Każda ze stron będzie inaczej świadka pytała. Jest olbrzymia rola edukacyjna tych procesów.
Publiczność buduje sobie wyobrażenie o oskarżonym. Zaczynają pałać nienawiścią lub sympatią.
Z oskarżonym jest to bardzo trudne. Z jednej strony prokurator ma dowieść winy, wcale nie jest wskazane by oskarżony coś mówił.
Czy takie niemówienie jest dobrze postrzegane?
W procesie amerykańskim to jest reguła. Milczymy, chyba że musimy coś powiedzieć. W procesie polskim bardziej oceniamy człowieka, czy jest sympatyczny, czy nie. Czasem warto się odezwać. Przygotowanie takiego oskarżonego do rozprawy to duża sztuka.
On ma olbrzymie emocje. To jest kwestia całego jego życia. Na ogół jest tak, że opinia publiczna z natury jest przeciwko osobie, która zasiada na ławie oskarżonych.
Czyli takie procesy powinny być pokazywane w telewizji?
Tak. Media mają olbrzymia rolę kontrolną. Wymiar sprawiedliwości powinien być oglądany przez społeczeństwo. Oceny prawne powinny być konfrontowane z ocenami społecznymi. Jeśli prawo idzie zupełnie swoją drogą, a oceny społeczne swoją, to jest źle. Sytuacja idealna jest wtedy, gdy przepisy i sposób interpretowania prawa jest zgodny z odczuciem opinii społecznej. Uważam, że to dobrze, że praca wymiaru sprawiedliwości jest kontrolowana.
Jest jeszcze jedna kwestia, czy ten proces powinien być transmitowana na bieżąco? Jeden świadek nie powinien wiedzieć, co zeznaje inny. Kiedyś były takie pokoje dla świadków, by ich odizolować, by nie ustalali wspólnej wersji. Gdy jeden świadek może zobaczyć w telewizji, co mówi drugi, to mamy kłopot.
Można przywrócić pokoje dla świadków, by nie mieli świadomości, co mówią inni. W systemie angielskim nie wpuszcza się na salę fotoreporterów, nie robi się zdjęć, szkicujący robią ilustracje.
Sąd powinien być kontrolowany, ale nie w sposób utrudniający dojście do prawdy materialnej. Najważniejsze jest to, by wyrok był sprawiedliwy. Nie ma nic gorszego niż pomyłka sądowa.
Dubois w #RZECZoPRAWIE