Grupa PKN Orlen poinformowała Synthos o wystąpieniu tzw. wyższej siły w czeskiej rafinerii w Litvinowie, co jest następstwem pożaru, który miał tam miejsce w ostatni wtorek. - To oznacza dla nas, że dostawy potrzebnych nam do produkcji surowców spadły o około połowę. Na dziś nie wiemy, kiedy sytuacja wróci do normy - mówi Zbigniew Warmuz, prezes Synthosu. Chemiczna grupa kupuje w Czechach m.in. tzw. frakcję C4, która służy jej do produkcji butadienu oraz benzen, z którego docelowo wytwarza polistyren.

Zależna od PKN Orlen firma Unipetrol, do której bezpośrednio należy rafineria w Litvinowie, poinformowała we wtorek, że na jednej z jej instalacji maił miejsce pożar i wybuch. Pożar stosunkowo szybko ugaszono. W jego wyniku musiano jednak wstrzymać produkcję na niektórych instalacjach, co przyczyniło się do spadku przerobu ropy naftowej. Zatrzymane instalacje mają być ponownie uruchomione za kilka tygodni. Obecnie Unipetrol bada jaki wpływ miał pożar na funkcjonowanie rafinerii i petrochemii oraz jakie straty w związku z tym poniosła firma.

W sierpniu 2015 r. w Litvinowie miał miejsce dużo większy pożar, który spowodował straty szacowane przez PKN Orlen na 2,2 mld zł. W tej kwocie były zarówno koszty związane z koniecznością odbudowy zniszczonych instalacji jak i utraconych wpływów. Pożar spowodował wówczas awarię instalacji do produkcji etylenu. Z jej skutkami koncern zmagał się przez wiele miesięcy.