Mniej węglowa strategia przejdzie test na Śląsku

Zmieniony plan dla polskiej energetyki został pozytywnie przyjęty przez analityków rynku, a skrytykowany przez ekologów. W czwartek do głosu dojdą górniczy związkowcy.

Aktualizacja: 09.09.2020 09:45 Publikacja: 08.09.2020 00:01

Energetyka oparta na węglu będzie prawdopodobnie szybciej wygaszona niż wcześniej zakładał rząd

Energetyka oparta na węglu będzie prawdopodobnie szybciej wygaszona niż wcześniej zakładał rząd

Foto: shutterstock

Inwestorzy z optymizmem przyjęli nową wersję polityki energetycznej państwa do 2040 r. (PEP 2040), zakładającą szybsze odejście od spalania węgla. Notowania koncernów energetycznych na warszawskiej giełdzie we wtorek przed południem rosły. Najmocniej zyskiwał kurs Polskiej Grupy Energetycznej (nawet o 9 proc.) i Enei (o 7 proc.). Eksperci podkreślają, że nowy plan wytycza dla krajowej energetyki lepszą ścieżkę, zgodną z unijnymi trendami. Na drugim biegunie znajdują się ekolodzy, którzy oceniają projekt jako mało ambitny i oderwany od realiów gospodarczych.

Czytaj także: Buzek: zbudujmy plan dla energetyki

Zielony zwrot

We wtorek Ministerstwo Klimatu przekazało nową wersję PEP 2040 do dalszych prac rządowych. Jeśli – zgodnie z zapowiedzią ministra klimatu Michała Kurtyki – podążymy ścieżką szybko drożejących uprawnień do emisji CO2, to w 2040 r. z węgla produkować będziemy już tylko 11 proc. energii elektrycznej (obecnie udział ten sięga 70 proc.), a ze spalania w domowych piecach surowiec ten zostanie całkowicie wycofany. Dla porównania, według projektu z 2019 r. w 2040 r. spalalibyśmy w krajowych elektrowniach jeszcze 28 proc. czarnego paliwa. W dokumencie nie uwzględniono budowy kopalni węgla brunatnego Złoczew (inwestycja była wpisana do poprzedniej wersji projektu). Filarem nowego systemu mają być farmy wiatrowe na morzu i energetyka jądrowa, na których rozwój popłynie w sumie aż 280 mld zł. Celem jest uzyskanie co najmniej 23 proc. udziału OZE w finalnym zużyciu energii brutto w 2030 r. Zielone inwestycje pomogą utworzyć 300 tys. nowych miejsc pracy.

Eksperci widzą wyraźną zmianę w porównaniu z poprzednimi wersjami projektu. – Zamiast mitycznego bezpieczeństwa energetycznego mamy stosunkowo realną transformację sektora. Nowy dokument jest na pewno bardziej ambitny niż poprzednie wersje, choć oczywiście można oczekiwać jeszcze więcej. Pokazana została ścieżka szybszego odchodzenia od węgla, która w mojej ocenie jest bardziej realna od poprzedniej, biorąc pod uwagę rosnące ceny uprawnień do emisji CO2. Pokazuje też ambitny plan zbudowania nowych miejsc pracy i liberalizacji rynku energii – te zjawiska były wcześniej tabu, a teraz zdają się wracać na sztandar – zauważa Michał Hetmański z Fundacji Instrat.

Czytaj także: Zmiany w energetyce wymusi ekonomia

Giełdowi analitycy dodają, że ostateczny kształt polityki energetycznej państwa będzie miał zasadnicze znaczenie dla spółek energetycznych, bo zadecyduje o ich profilu inwestycyjnym. – Dokument wyznaczył pewne kierunki, ale to wytwórcy energii będą tworzyli ostateczny miks paliwowy – przekonuje Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. Zaznacza, że wycofanie się z budowy bloku węglowego w Ostrołęce stało się symbolem, choć bardzo kosztownym, zmiany podejścia rządzących do energetyki. – Mamy też zamknięty temat inwestycji w kopalnię Złoczew, która była jak dotąd wielką niewiadomą. Przed nami zielony zwrot w krajowej energetyce, zgodny z unijnymi trendami, ale jesteśmy dopiero na początku drogi. Przed rządem duża praca, by zdobyć akceptację społeczną dla tego projektu, także ze strony górników. Zobaczymy, czy potencjalne protesty społeczne nie spowolnią transformacji branży – zastanawia się Kliszcz.

Poważny test przed przedstawicielami rządu już w czwartek, kiedy założenia nowej polityki energetycznej przedstawią górniczym związkom zawodowym. Jak dotąd sprzeciwiały się one dużej redukcji zużycia węgla, a winą za mniejsze zużycie tego surowca obarczali spółki energetyczne.

– Kształt projektu polityki energetycznej państwa wskazuje na dużo większe wydatki inwestycyjne firm energetycznych, niż zakładaliśmy do tej pory – komentuje natomiast Paweł Puchalski, analityk Santander BM. Wskazuje, że cele są słuszne i zgodne z kierunkiem, jaki wskazuje nam UE. – W takiej sytuacji tym bardziej uzasadnione byłoby wydzielenie aktywów węglowych – kopalń i elektrowni – z koncernów energetycznych, ale wciąż nie wiemy kiedy to się wydarzy i na jakich zasadach. A to akurat najważniejsza informacja dla tego sektora – dodaje Puchalski.

Wyższe oczekiwania

Większe oczekiwania wobec planu zaprezentowanego przez ministra klimatu mają ekolodzy. Zwracają uwagę, że plan ten zakłada utrzymanie wysokiego udziału energetyki węglowej w produkcji energii w 2030 r. (udział węgla ma sięgnąć wówczas 37 proc., wobec 56 proc. z poprzedniej wersji) oraz nie określa daty odejścia Polski od czarnego paliwa.

– Ten projekt w żadnym stopniu nie odpowiada na wyzwania kryzysu klimatycznego. Wydaje się, że minister Kurtyka zapomniał o suszach, powodziach czy huraganowych wiatrach, które coraz częściej dotykają nas w związku ze zmianą klimatu. Projekt jest też oderwany od realiów polityki europejskiej. Założenia polityki energetycznej Polski poznajemy w przededniu podwyższenia przez Unię swoich celów redukcji emisji. O tych planach wiadomo było od dawna, ale rząd zdaje się je pomijać. PEP 2040 już w momencie wejścia w życie może być nieaktualny – alarmuje Joanna Flisowska z Greenpeace Polska.

Według najnowszego raportu Ember i Climate Action Network (CAN) Europe, Polska znajduje się wśród siedmiu krajów UE, które – choć mają być największymi beneficjentami Funduszu Sprawiedliwej Transformacji – nie planują odejścia od węgla do 2030 r. W gronie tym znalazły się także Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Niemcy, Rumunia i Słowenia. Autorzy raportu apelują, aby wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji było zależne od ambitnych zobowiązań odejścia od węgla – najpóźniej do 2030 r., a także aby wszystkie paliwa kopalne (w tym gaz ziemny) były wyłączone z możliwości finansowania z tego funduszu.

Joanna Maćkowiak-Pandera prezes Forum Energii

Nowy projekt to zmiana na lepsze i dobra baza do dyskusji. Dotychczasowe plany były nierealne i trudno było doszukiwać się w nich pełnej odpowiedzi na wyzwania i problemy sektora. Na szczególną uwagę zasługuje strategia zastępowania węgla w gospodarstwach domowych czystymi źródłami ciepła. To one są przyszłością polskiej transformacji. Zagadką pozostaje przyszłość atomu.

Inwestorzy z optymizmem przyjęli nową wersję polityki energetycznej państwa do 2040 r. (PEP 2040), zakładającą szybsze odejście od spalania węgla. Notowania koncernów energetycznych na warszawskiej giełdzie we wtorek przed południem rosły. Najmocniej zyskiwał kurs Polskiej Grupy Energetycznej (nawet o 9 proc.) i Enei (o 7 proc.). Eksperci podkreślają, że nowy plan wytycza dla krajowej energetyki lepszą ścieżkę, zgodną z unijnymi trendami. Na drugim biegunie znajdują się ekolodzy, którzy oceniają projekt jako mało ambitny i oderwany od realiów gospodarczych.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkcje i sprzedaje
Biznes
Majówka 2024 z zaciśniętym pasem. Większość Polaków zostanie w domu
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób