Pułapki, trucizny, płoty, kontrola rozmnażania – tak nowozelandzki rząd wyobraża sobie walkę z gatunkami inwazyjnymi. Wbrew pozorom program jest ekologiczny – wprowadzone przez ludzi do środowiska drapieżniki niszczą lokalną faunę.

– Kiedyś największym zagrożeniem dla naszego środowiska było kłusownictwo i deforestacja. Teraz to inwazyjne drapieżniki – powiedział premier kraju John Key. – Szczury, gronostaje i kitanki lisie zabijają co roku 25 mln ptaków, polują też na jaszczurki.

Zniszczenia powodowane przez gatunki inwazyjne kosztują Nową Zelandię 2,3 mld dolarów (amerykańskich) rocznie. Na walkę z tym zjawiskiem przeznaczono 50 mln dolarów.