Z danych, jakie mamy wynika, że środki opuszczają puszczańskie gminy i wcale nie służy to lokalnej ludności. Zresztą potrzeby mieszkańców tych gmin z nawiązką zaspokajane były przed decyzją o zwiększeniu wycinki. Wtedy drzewa były wycinane w nielicznych, mniej cennych przyrodniczo fragmentach Puszczy.
Pojawiają się głosy, że z wycinki Puszczy może być współfinasowane 500+. Prawda?
Pieniądze za wycięte drzewa zostają w Lasach Państwowych. To bardzo bogata instytucja, która nie wypłaca państwu dywidend. To, co może zarobić na dewastowaniu Puszczy, to jedynie ułamek procentu przychodów. Nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla prowadzonej wycinki. Prawdziwa wartość puszczańskich drzew nie leży w przemyśle drzewnym – polega na tym, że stanowią one – żywe, a potem martwe – bardzo istotny element wyjątkowego na skalę europejską ekosystemu oraz przyczynek do ruchu turystycznego, dającego o wiele więcej miejsc pracy w regionie, niż zapewniają Lasy Państwowe.
Minister Szyszko powiedział, że Puszcza Białowieska jest okrętem flagowym zachodniego nurtu lewicowo-libertyńskiego.
To oznacza chyba, że według ministra Szyszki lewicowo-libertyński był Lech Kaczyński, który uznawał Puszczę – dziką i nieujarzmioną – za perłę w koronie polskiej przyrody. Więc to, co mówi minister to nonsens. Ochrony Puszczy chcą ludzie różnych środowisk – z Białowieży i okolic, całej Polski i reszty świata. Sprzeciw wobec wycinki i sztucznych nasadzeń ma podstawy naukowe. Odbieram tę wypowiedź jako kolejne obniżenie standardów debaty.