– Od lat polskie uczelnie spadają w międzynarodowych rankingach – powiedział Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego. – Nie znaczy to, że się nie rozwijają, a jedynie to, że świat rozwija się szybciej niż one – dodał.
Dlatego minister proponuje zmiany w finansowaniu uczelni, które mają od początku przyszłego roku zachęcić je do podwyższania jakości kształcenia mniejszej niż dotychczas liczby studentów.
Zmiany są także powodowane zbliżającym się niżem demograficznym. Niektóre szkoły wyższe zachęcały do podjęcia studiów u siebie, obniżając wymogi stawiane kandydatom. Obowiązujące dotychczas przepisy premiowały uczelnie przyjmujące najwięcej osób. Po zmianach pojawi się wskaźnik liczby studentów do liczby pracowników naukowych. Najwyżej premiowany będzie współczynnik 11–13 studentów na jednego pracownika naukowego. Uczelnie, które mają więcej studentów, dostaną mniej pieniędzy.
Niekorzystny współczynnik liczby studentów będzie mógł być jednak skorygowany na plus, jeśli uczelnia będzie podejmowała badania naukowe lub ściągała w swoje mury studentów i profesorów z zagranicy. Nowy algorytm wyliczania dotacji dla uczelni stawia na rozwój badań naukowych na uczelniach i zacieśnianie współpracy pomiędzy uczelniami zawodowymi i przedsiębiorcami.
Jak zaznaczają pomysłodawcy zmian, uczelnie, które stawiały dotychczas na ilość, a nie na jakość kształcenia, prawdopodobnie ograniczą nabór w przyszłym roku, a także skreślą ze swoich list „wiecznych studentów", którzy od lat figurują w rejestrach słuchaczy, choć nie uczęszczają już na zajęcia.