- Przez dwa miesiące chcemy zebrać informacje i dokonać analizy, a potem możemy wrócić do rozmowy – powiedział wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz podczas piątkowego spotkania z przedstawicielami samorządu i stowarzyszeń pielęgniarskich. – Pozwólcie nam działać – dodał wiceminister zapewniając, że przez te dwa miesiące resort nie podejmie żadnych wiążących decyzji dotyczących kształcenia pielęgniarek.
Projekt wprowadzenia trzyletniej szkoły ponadpodstawowej (po ośmioklasowej podstawówce), która dawałaby tytuł asystentki pielęgniarskiej, z możliwością uzupełnienia edukacji o trzyletnią policealną szkołę pielęgniarską kończącą się tytułem pielęgniarki dyplomowanej, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawił w uwagach do nowelizacji ustawy Prawo oświatowe.
Pielęgniarki uważają, że to powrót do systemu z okresu powojennego, a ich zawód wymaga wiedzy uzyskiwanej na studiach wyższych. Choć resort zdrowia zaznacza, że wprowadzenie nowej ścieżki kształcenia nie wiązałoby się z rezygnacji ze studiów pielęgniarskich, środowisko uznało, że zmiany w kształceniu przeddyplomowym to deprecjacja zawodu pielęgniarki i forma przemocy politycznej. Podkreślają też, że taki model kształcenia byłby niezgodny z wytycznymi Unii Europejskiej (dyrektyw 2005/36/EC oraz 2013/55/EU, dotyczących wzajemnego uznawania kwalifikacji).
- Zamiast tworzyć niezgodną z wytycznymi UE formę edukacji w zawodzie pielęgniarki, skupmy się na tym, w jaki sposób przyciągnąć i zatrzymać w zawodzie osoby, które już mogą podjąć pracę – zaapelowała prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas. Pielęgniarki zaapelowały do ministra o wytyczenie ścieżki awansu zawodowego, opracowanie programu staż-pierwsza praca i uregulowanie zasad zatrudnienia opiekunów medycznych.
Pielęgniarki podkreślają, że stworzenie zachęt do pracy w zawodzie pielęgniarki jest niezbędny, bo w ciągu najbliższych czterech lat znaczny odsetek pielęgniarek nabędzie uprawnienia emerytalne.