Na podstawie osiągnięć w pracach wdrożeniowych będzie można uzyskać uprawnienia równoważne z habilitacją, np. możliwość obejmowania części stanowisk na uczelni czy bycia promotorem pracy doktorskiej. Zmiany przewiduje projekt nowelizacji ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym.
Degradacja stopnia naukowego
– Obecnie osoby, które po obronie doktoratu odeszły do biznesu i przez lata pracy zdobyły ogromne doświadczenie, są traktowane jak zwykli doktorzy. Gdy wracają na uczelnię, nie mają nawet wpływu na kształcenie – tłumaczy Piotr Dardziński, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Nowelizacja daje możliwość zdobycia nowych uprawnień doktorom z pięcioletnim doświadczeniem w prowadzeniu działalności badawczo-rozwojowej. Będą też musieli wykazać swoje znaczące osiągnięcia. Jakie? Np. udowodnić, że są autorami oryginalnych rozwiązań technologicznych lub artystycznych, które zostały zastosowane, albo że rozwiązali ważny problem społeczny. Jest też wymóg dotyczący uczelni – musi mieć uprawnienia do nadawania habilitacji. Decyzję o nadaniu uprawnień będzie podejmował rektor.
Środowisko naukowe podchodzi to pomysłu sceptycznie.
– Jeżeli uczelnia w dobrej wierze chce zatrudnić doktora z praktycznym doświadczeniem, powinna mieć możliwość zapewnienia mu odpowiedniego stanowiska. Decyzji o nadaniu uprawnień tożsamych z uprawnieniami doktora habilitowanego nie powinien podejmować jednak rektor, ale rada wydziału. Dochodzić będzie bowiem do sytuacji, w której np. profesor prawa będzie oceniać dorobek fizyka – ocenia prof. Leszek Pacholski, były rektor Uniwersytetu Wrocławskiego. I daje wyraz obawie, że praca na uczelni będzie traktowana jako plan awaryjny. Jest bowiem mało prawdopodobne, że osoba, która zarabia krocie w prywatnej firmie, będzie chciała zatrudnić się na uczelni z własnej woli.