Nie wszystkie gimnazja prowadzą doradztwo zawodowe, a jeżeli już, to zajęć jest za mało. Tak wynika z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych.
– Brak dostępu do indywidualnych porad, lęk przed oceną grupy rówieśniczej, dużo pytań i wątpliwości w kwestii wyboru zawodu oraz mała wiara w pomoc doradcy – tak niepokoje gimnazjalistów podsumowuje Magdalena Kamieniecka, autorka badania „Decyzje edukacyjno-zawodowe uczniów szkół gimnazjalnych".
Obowiązek organizacji zajęć szkolnych z doradztwa edukacyjno-zawodowego wynika wprost z ustawy o systemie oświaty. Szczegółowo reguluje je rozporządzenie z 2013 r. w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i innych placówkach. Zatrudnieni tam doradcy zawodowi, psycholodzy i pedagodzy powinni udzielać pomocy uczniom w wyborze kierunku kształcenia, planowaniu kariery zawodowej. Jednak – jak podkreślają badacze IBE – brakuje kompleksowego programu.
W wielu szkołach funkcje doradcy edukacyjnego pełnią nauczyciele innych przedmiotów, którzy mają tendencje do oceniania predyspozycji dziecka na podstawie wyników z prowadzonych przez siebie zajęć. To bywa mylące. Jak wynika z badania, na decyzje uczniów największy wpływ ma rodzina. Tymczasem – według raportu – większość rodziców nie wie nawet, że można skonsultować się ze szkolnym doradcą zawodowym, choć deklarowała potrzebę takiej rozmowy.
Doradca ma do wykorzystania przeciętnie tylko cztery godziny lekcyjne na pracę z jedną klasą w roku szkolnym.