Polska i Ukraina: Sąsiedzi na zawsze

Przywódcy Polski i Ukrainy, dwóch osamotnionych krajów, znów spróbują znaleźć jakiś kompromis.

Aktualizacja: 12.12.2017 22:31 Publikacja: 12.12.2017 18:36

Polska i Ukraina: Sąsiedzi na zawsze

Foto: AFP

Prezydent Duda jedzie na Ukrainę, by znów próbować załagodzić kryzys narastający między naszymi krajami. To jego trzecia próba, dwie poprzednie były nieudane.

Część ekspertów wskazuje, że nasz Pałac Prezydencki „inaczej rozstawia akcenty" we współpracy z Ukrainą niż rząd, a to „daje nadzieję, że stosunki między naszymi krajami nie zepsują się ostatecznie".

Rzeczywiście szef państwa polskiego chciałby przede wszystkim rozmawiać z Petrem Poroszenką o problemach bezpieczeństwa „w kontekście sytuacji na wschodniej Ukrainie". Czyli o niewypowiedzianej, ale jak najbardziej realnej wojnie toczonej od trzech lat przez Ukrainę z Rosją. Jedynym elementem tzw. polityki historycznej będą odwiedziny w „trzecim Katyniu", czyli na cmentarzu polskich oficerów zamordowanych w lesie pod Charkowem.

W przyszłym roku Polska będzie niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, a to powinno zwiększyć nasze możliwości wpływania na rozwój sytuacji w regionie. Prezydent Duda nie pojedzie oczywiście na pierwszą linię frontu, ale spotka się w Charkowie z członkami misji zarówno OBWE, jak i ONZ. Bez wątpienia, by zorientować się, jak wygląda sytuacja w strefie wojny i co Polska będzie mogła zrobić, gdy już zasiądzie w najbardziej ekskluzywnym gremium politycznym świata.

Ani termin wizyty, ani jej tematy nie były tajemnicą i to powinno chyba wyjaśniać ostatni zamach terrorystyczny we Lwowie na polski autobus turystyczny. W pobliżu uszkodzonej maszyny znaleziono części od granatnika. Poprzednio takim narzędziem posłużono się na zachodniej Ukrainie w marcu, gdy ostrzelano nasz konsulat w Łucku. W październiku ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow poinformował, że sprawcy ataku (jak i kilku innych napadów, w tym na dwie synagogi) zostali złapani. Nie jest jednak wcale powiedziane, że była to jedyna taka grupa buszująca na Ukrainie.

Niezależnie od realnych problemów z bezpieczeństwem na Ukrainie oraz niesprawnością i korupcją jej aparatu władzy istnieje jeden kraj na ziemi, który denerwuje współpraca polsko-ukraińska. Rzecz jasna chodzi o Rosję. Moskwa ciężko już przeżyła w 2015 roku obecność Litwy w Radzie Bezpieczeństwa. A dyplomatyczne możliwości Warszawy na arenie międzynarodowej są znacznie większe niż Wilna – przynajmniej teoretycznie. I tego obawia się Moskwa. W dodatku nie jest sekretem, że bardzo dobrze rozwija się polsko-ukraińska współpraca w dziedzinie wojskowej i przemysłu zbrojeniowego.

Wielkim błędem byłoby jednak zwalanie na Rosję wszystkich problemów w stosunkach polsko-ukraińskich. Nie potrzebujemy wcale obcych intryg i pośredników, by wywołać solidną awanturę międzynarodową między Warszawą a Kijowem. Tym łatwiej nam to przychodzi, że nad Wisłą coraz częściej słychać pytanie, czy w ogóle warto pomagać Ukrainie. Ostatni postawił je szef gabinetu politycznego szefa MSZ Jan Parys i sam sobie odpowiedział, że Polska może przeżyć bez niepodległej Ukrainy. Podważył tym samym dominujący od kilku dziesięcioleci giedroyciowski aksjomat polskiej polityki zagranicznej. Wcześniej jednak, w sferze praktycznej, podważyła go była szefowa polskiego rządu Beata Szydło, która w ciągu dwóch lat ani razu nie odwiedziła Kijowa – stolicy sąsiada, który toczy wojnę.

Można się jedynie pocieszać, że być może Jan Parys chciał postraszyć (a może otrzeźwić) tę część polityków ukraińskich, którzy z kolei mówiąc o stosunkach z naszym krajem stwierdzają: a co innego oni mogą robić (niż popierać Ukrainę)? Co powoduje, że lekko wzgardliwie odnoszą się do wszelkich podnoszonych przez nas postulatów.

Podobną postawę prezentuje sam prezydent Poroszenko, choć z innych powodów. Od dwóch lat coraz wyraźniej omija Warszawę, szukając wsparcia w zachodnich stolicach. To jednak rezultat naszego skłócenia z unijnym mainstreamem. Ukraina bowiem szuka silnych sojuszników.

Sama jednak w ciągu ostatniego roku skłóciła się z prawie wszystkim sąsiadami: Polską, Węgrami, Rumunią a ostatnio nawet z Białorusią. Ukraińskie poszukiwanie własnej tożsamości nie skonfliktowało z Kijowem jedynie Mołdawii. Na to osamotnienie Ukrainy w regionie próbują zwrócić uwagę Kijowa polscy politycy, na razie bez rezultatu. Obecnie tamtejsi politycy jeszcze nie rozumieją, że prawdziwym podmiotem polityki zagranicznej mogą być tylko w grupie sobie równych. W gronie silniejszych będą tylko przedmiotem.

Ale w objęcia Zachodu pcha Kijów właśnie dążenie do odzyskania swej tożsamości, bezkompromisowe i powodujące konflikty z sąsiadami. A to nie wróży dobrze stosunkom z Polską, gdzie wszelkie próby niemówienia o problemach historycznych czy odkładania ich na potem nie dały żadnego rezultatu.

„Ale to jak zwykle między sąsiadami: pokłócili się a potem pogodzili. (...) Nasze kraje łączy tak bardzo dynamiczny związek, że niełatwo go zepsuć" – pocieszał jednak wszystkich polski ambasador w Kijowie Jan Piekło.

Prezydent Duda jedzie na Ukrainę, by znów próbować załagodzić kryzys narastający między naszymi krajami. To jego trzecia próba, dwie poprzednie były nieudane.

Część ekspertów wskazuje, że nasz Pałac Prezydencki „inaczej rozstawia akcenty" we współpracy z Ukrainą niż rząd, a to „daje nadzieję, że stosunki między naszymi krajami nie zepsują się ostatecznie".

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany