Dlaczego Turcja godzi się z Rosją i Izraelem?

Pojednaniu Turcji z Izraelem i Rosją towarzyszy pogarszanie się relacji z Niemcami.

Aktualizacja: 29.06.2016 21:46 Publikacja: 28.06.2016 18:48

Turecka armia blokuje dojazd do miasta Diyarbakir. Południowo-wschodnia część Turcji jest odcięta od

Turecka armia blokuje dojazd do miasta Diyarbakir. Południowo-wschodnia część Turcji jest odcięta od reszty kraju. Trwa tam od miesięcy operacja przeciwko kurdyjskim bojownikom

Foto: AFP

Dwieście  stron liczy uzasadnienie pozwu pod adresem prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana i grona tureckich wojskowych i polityków, złożonego  w niemieckiej Prokuraturze Generalnej w Karlsruhe. Znalazło się w nim oskarżenie o zbrodnie wojenne oraz akty ludobójstwa dokonanego w ostatnich miesiącach przez armię turecką w zamieszkałej przez Kurdów prowincji Sirnak w południowo-wschodniej Turcji.

Turecka zwojna domowa

Trwa tam regularna wojna, bombardowane są kurdyjskie miasta odcięte kordonem wojska od reszty świata. Władze w Ankarze zwalczają w ten sposób bojowników Kurdyskiej Partii Pracy.

Skąpe informacje o tych wydarzeniach przedostają się w świat, ale nikt w zasadzie nie reaguje w sytuacji, gdy Turcja stała się kluczowym partnerem UE w opanowaniu kryzysu  imigracyjnego.

Pozew powstał z inspiracji licznej grupy niemieckich obrońców praw człowieka, kilku deputowanych Bundestagu oraz członków rodzin ofiar walk w Turcji. Przedstawiono w nim wiele udokumentowanych przypadków zbrodni wojennych, np. w miejscowości Cizre, gdzie – jak wynika z pozwu – zginęło co najmniej 178 osób spalonych żywcem w piwnicach oblężonego miasta.

Drażnienie prezydenta

Nie ma obaw, iż pozew tego rodzaju doprowadzi do kolejnej sytuacji kryzysowej w relacjach niemiecko-tureckich. Jest niemal pewne, że prokuratura pozew odrzuci – twierdzi Ahmed Kuhalci z niemieckojęzycznego wydania „Hürriyet".

Tak już było pięć lat temu, kiedy to do prokuratury wpłynął podobny pozew. Uznała wtedy, że Recep Tayyip Erdogan, ówczesny premier, cieszy się immunitetem i o żadnym postępowaniu mowy być nie może. Wtedy relacje niemiecko-tureckie były idealne, jeżeli porównać je z obecnym stanem rzeczy.

Władze tureckie nie zezwoliły właśnie grupie niemieckich wojskowych i polityków na wizytę w bazie Incirlik na południu kraju, gdzie stacjonują niemieckie tornada. Bez uzasadnienia. Wiadomo jednak, że Ankara pragnęła jeszcze raz przypomnieć Berlinowi, że nie zapomniała o uchwale Bundestagu uznającej  masakrę Ormian w czasach imperium osmańskiego za ludobójstwo. Niemieccy parlamentarzyści  nie ugięli  się wtedy przed groźbami Ankary mimo ostrzeżeń urzędu kanclerskiego, że drażnienie prezydenta Erdogana jest w określonej sytuacji politycznej obarczone wyjątkowym ryzykiem pogrzebania szans na realizację marcowego porozumienia UE–Turcja w sprawie imigrantów. Dzięki niemu zatrzymany został potok imigrantów z Turcji. Na jak długo, nie wiadomo. Na razie Turcja zajmuje się innymi sprawami.

Kierunek Moskwa i Tel Awiw

– Zszokowana Brexitem Europa nie znajduje się obecnie w centrum uwagi prezydenta Erdogana – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Emre Goenen z Uniwersytetu Bilgi w Stambule. Wyrazem takiej oceny sytuacji jest list skierowany przez Erdogana do prezydenta Władimira Putina. „Nigdy nie pragnęliśmy ani też nie mieliśmy zamiaru zestrzelenia samolotu Federacji Rosyjskiej" – napisał prezydent Turcji, oferując poprawę relacji. Chodzi o zestrzelony w listopadzie ubiegłego roku operujący w Syrii  Su-24, który miał przekroczyć granicę Turcji. Zdaniem przedstawicieli Kremla prezydent Turcji wyraził w liście także żal i przeprosiny z powodu śmierci rosyjskich pilotów.

Rzecznik Erdogana zaprzecza, twierdząc, że list zawierał ofertę poprawy wzajemnych relacji. Moskwa jest usatysfakcjonowana.

Równocześnie we wtorek w Ankarze doszło do podpisania turecko-izraelskiego porozumienia przywracającego relacje dyplomatyczne, zerwane w 2010 r., po desancie izraelskich komandosów na jeden ze statków, na których tureccy aktywiści usiłowali dotrzeć z pomocą humanitarną do izolowanej Strefy Gazy. W czasie akcji zginęło dziesięciu obywateli Turcji. Wynikiem było zerwanie niemal przyjacielskich do tej pory relacji pomiędzy Tel Awiwem i Ankarą. To już przeszłość.

– Turcja nie może sobie pozwolić na luksus nieposiadania przyjaciół w regionie w sytuacji, gdy ważą się losy wojny w Syrii – twierdzi Emre Goenen. W Turcji przebywa nadal 3 mln uchodźców z Syrii i bez względu na wielomiliardową pomoc UE sytuacja taka nie może trwać wiecznie. Tak jak i wojna domowa na południu kraju.

Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii