Zadania Mitchella w Departamencie Stanu to m.in. kontakty z Rosją, co jest szczególnie delikatną kwestią z uwagi na trwające śledztwa w sprawie kampanii Donalda Trumpa. Sugeruje się, że w wybory prezydenckie i ostateczny wybór zaangażowana mogła być w 2016 roku właśnie Rosja.
O rezygnacji Mitchella jako pierwszy napisał "Washington Post", powołując się na list wysłany przez do Sekretarza Stanu Mike'a Pompeo. Dyplomata zdaniem gazety miał w nim napisać, że odchodzi z powodów osobistych i zawodowych, a jego ostatnim dniem w dotychczasowej pracy będzie 15 lutego.
Mitchell, oficjalnie asystent sekretarza stanu ds. Europy i spraw euroazjatyckich, powiedział gazecie w wywiadzie, że nie rezygnuje z powodu niezgadzania się z polityką Donalda Trumpa, który m.in. kwestionuje wartość międzynarodowych sojuszy takich jak NATO.
- Moje dzieci mają teraz większe prawo do mojego czasu niż społeczeństwo - powiedział Mitchell.
O Wessie Mitchellu, wcześniej współzałożycielu i dyrektorze badawczym Ośrodka Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) w Waszyngtonie, głośno było w Polsce w ostatnim czasie głównie przy okazji konfliktu dyplomatycznego po nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. To po spotkaniu z nim polskich dyplomatów sporządzona miała być słynna notatka z sugestią wprowadzenia przez USA dla polskich władz zakazu kontaktów dwustronnych na najwyższym szczeblu Białego Domu. Mitchell miał mówić też o narastających w Kongresie nastrojach antypolskich. Dyplomata ze Stanów Zjednoczonych miał przestrzegać, że jeżeli polski rząd nie ustąpi ws. ustawy o IPN, to może dojść do blokady finansowania współpracy wojskowej.