Detonatorem konfliktu stała się kazachsko-amerykańska umowa pozwalająca USA na transport zaopatrzenia dla swoich wojsk w Afganistanie przez Gruzję, Azerbejdżan, Morze Kaspijskie i Kazachstan.
Według rosyjskich wojskowych „kontenery płynące przez Morze Kaspijskie będą wypakowane sprzętem wywiadowczym, monitorującym Rosję". Prasa nacjonalistyczna w Moskwie zaczęła pisać o pojawieniu się na tym morzu amerykańskich okrętów, w tym... podwodnych.
Moskiewski koktajl
– Przetarg na dostarczanie towarów do naszych portów w Aktau i Kuryk wygrała azerbejdżańska firma logistyczna. A umowa z USA przewiduje transport jedynie ładunków niewojskowych – zdziwił się kazachski minister spraw zagranicznych Kajrat Abdyrachmanow. Ze względu właśnie na Rosję Kazachstan przeciągał procedurę zaakceptowania podpisanej w marcu umowy. Tym większe jest zdziwienie Astany, że Moskwa nie zgłaszała wcześniej żadnych zastrzeżeń, a teraz nagle wybuchła oburzeniem.