Kaczyński tłumaczy, że Polska w relacjach z UE musi "bronić swojej suwerenności, swojej godności, ale przede wszystkim swoich interesów".

Zdaniem Kaczyńskiego nie jest jasne jak dalej będzie wyglądać polityka UE wobec Polski, po uruchomieniu przez Komisję Europejską procedury z artykułu 7 Traktatu Unijnego określanego mianem "opcji atomowej" (artykuł ten pozwala w ramach sankcji odebrać krajowi członkowskiemu głos w Radzie Europejskiej). KE zdecydowała się na sięgnięcie po artykuł 7 ze względu na przyjęte przez Sejm ustawy o SN i KRS, które - zdaniem Komisji - zagrażają praworządności w Polsce.

- Są eksperci, którzy twierdzą, że Unia wobec Polski poszła za daleko i teraz będzie się wycofywała. Inni mówią, że nie ma na co liczyć - mówi Kaczyński.

Prezes PiS podkreśla również, że "jeśli ktoś myśli, że jest jakiś ośrodek zewnętrzny, który będzie nas wspierał w wychodzeniu z ekonomicznych peryferii Europy, to się myli". Dodaje, że w sytuacji, gdy "chcemy osiągnąć sukces i wejść do centrum UE" oraz "mieć porównywalny PKB z Niemcami musimy zdawać sobie sprawę z tego, że inni będą nas w tym blokowali".

Prezes PiS przyznaje, że - w czarnym scenariuszu - grożą nam "jakieś utrudnienia, niedogodności". - Ale równie prawdopodobny, albo i bardziej prawdopodobny, jest scenariusz optymistyczny, wedle którego faktycznie nic nam nie grozi - dodaje.