Attache wojskowy ambasady Niemiec stawił się dziś w resorcie obrony na żądanie Antoniego Macierewicza. Dyplomata tłumaczył się ze słów niemieckiej minister obrony Ursuli von der Leyen, które przez szefów MON i MSZ zostało uznane za ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski. Von der Leyen stwierdziła wówczas m.in., że należy "wspierać ten zdrowy demokratyczny opór młodego pokolenia w Polsce".

Attache tłumaczył z kolei, że słowa niemieckiej minister zostały wyrwane z kontekstu, ponadto padły podczas talkshow z jej udziałem, a niemiecka polityka zagraniczna nie jest kształtowana w takich programach.

- Ministerstwo Obrony Narodowej nie może przyjąć do wiadomości tych wyjaśnień. MON uważa, że jest niedopuszczalnym, że minister państwa-członka Sojuszu Północnoatlantyckiego pochwala, wzywa członków drugiego państwa do działań antyrządowych - oznajmiła rzeczniczka MON.

Po spotkaniu rzeczniczka ambasady niemieckiej wyraziła nadzieję, że złożone przez attache wyjaśnienia "kończą sprawę".