Wizyta Angeli Merkel w Polsce a protokół dyplomatyczny

- Pani kanclerz musiało bardzo zależeć na wizycie w Polsce - mówi Janusz Sibora, badacz dziejów dyplomacji, znawca protokołu dyplomatycznego.

Aktualizacja: 08.02.2017 15:56 Publikacja: 08.02.2017 15:51

Wizyta Angeli Merkel w Polsce a protokół dyplomatyczny

Foto: AFP

„Rzeczpospolita”: We wtorek kanclerz Angela Merkel spotkała się w Warszawie z premier Beatą Szydło, prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Jak ocenia pan te spotkania od strony protokołu dyplomatycznego?

Mamy mało wizyt zagranicznych na wysokim szczeblu. Gdyby Warszawa była miejscem ożywionej dyskusji dyplomatycznej nie przywiązywalibyśmy tak dużej wagi do etykiety. Muszę przyznać, że jak na wizytę roboczą Angeli Merkel, była to wizyta bardzo długa, intensywna, z dużą liczbą spotkań.

Co to oznacza?

Pani kanclerz musiało bardzo zależeć na wizycie w Polsce. Chciała nas docenić. Zaznaczę, że na spotkaniach roboczych protokół dyplomatyczny jest nieco skromniejszy. Choć wtorkowa wizyta była nietypowa: z punktu widzenia protokołu dyplomatycznego, znacznie łatwiej byłoby zorganizować spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, gdyby ten łączył funkcję szefa partii, która wygrała wybory i premiera.

Spotkanie z prezesem PiS odbyło się w Bristolu. Jakie znaczenie ma miejsce wizyty?

Wybór miejsca spotkań jest bardzo istotny. Jeżeli prezydent Francji podejmuje gościa w Pałacu Elizejskim, to rozważa się, w której sali gość zostanie przyjęty: w sali z widokiem na główny ogród czy może w sali bocznej. Przyznam, że Bristol to bardzo dobry wybór.

Dlaczego?

Z dwóch powodów. Po pierwsze, ze względu na historyczny rodowód miejsca, które w dziejach dyplomacji polskiej obrosło tradycją. Po drugie: Bristol został wspólnie wybrany przez obie służby protokolarne – polską i niemiecką. Tak więc było to miejsce neutralne, niepolityczne; ułatwiało to rozmowy. Poza tym w Bristolu łatwo zapewnić odpowiednią ochronę.

Wróćmy do kanclerz Merkel.

Sposób przyjęcia jej w Warszawie był zgodny z zasadami protokołu i polskim zwyczajem. Elementem wyróżniającym był wieczorny obiad w pałacu w Łazienkach. Zwróciłbym też uwagę, że na spotkaniu Angeli Merkel z Beatą Szydło mogliśmy ujrzeć flagę Unii Europejskiej. Podczas wizyty u prezydenta Dudy flagi niestety zabrakło. Moim zdaniem flaga UE powinna towarzyszyć głowie państwa podczas wizyt w Pałacu Prezydenckim. Za obsługę protokolarną spotkań na najwyższym szczeblu odpowiada protokół dyplomatyczny MSZ. A jak sądzę etykieta flagowa jest taka sama we wszystkich urzędach państwowych.

Przejdźmy do ubioru. Jaki ma on znaczenie?

Ubiór zwiększa możliwości komunikowania. Panie mają tutaj szersze pole do popisu. Nie ogranicza ich granatowy garnitur. Na przykład na szyi Angeli Merkel zauważyłem polskie bursztyny. Poza tym przywiązuje ona bardzo dużą wagę do koloru garsonki. Gdy po wyborach szła na rozmowę z tworzącą się przyszłą koalicją, indagowana przez dziennikarzy powiedziała: „Nie mogę założyć czerwonego, bo to faworyzowałoby SPD; nie mogę założyć zielonego, bo ten kolor faworyzuje Partię Zielonych”. Stąd pani kanclerz wybiera neutralny kolor – brązowy. Także w dniu wizyty w Polsce bardzo starannie dobrała kolor garsonki (bordowy). To też był sygnał. Kanclerz nie zlewała się z tłumem, ale optycznie dominowała na zdjęciach. Tak samo czyni podczas najważniejszych spotkań dyplomatycznych na świecie. Świadomie wybiera kolor, który rzuca się w oczy.

Czyli Angela Merkel przywiązuje dużą wagę do etykiety?

Tak. Kiedyś rozmawiałem z nią stojąc obok śmigłowca. Powiedziała mi: „Ten nowszy śmigłowiec jest lepszy, bo nie burzy mi fryzury”. Proszę sobie przypomnieć w jakie zakłopotanie wpadła pani kanclerz, gdy prezydent Komorowski, podczas spotkania w Wilanowie, zbyt pośpiesznie usiadł, nie zapraszając gościa do zajęcia miejsca. Angela Merkel uczyła protokołu także prezydenta Hollande’a, gdy ten - w Brukseli - chciał wpuścić ją przodem do pomieszczeń delegacji francuskiej. A przecież to Hollande powinien wejść pierwszy i przywitać gościa z honorami.

Przejdźmy do wizyty w Pałacu Prezydenckim. Kanclerz Niemiec siedziała po lewej stronie Andrzeja Dudy. Jest to błąd?

Angela Merkel usiadła na miejscu prezydenta. To nie powinno mieć miejsca. Wyglądało to tak, jakby prezydent Duda był gościem pani kanclerz. Albo nie dopilnował tego sam Andrzej Duda, albo pani dyrektor protokołu, która powinna delikatnie zwrócić uwagę. Gość powinien usiąść po prawej stronie gospodarza. W dyplomacji prawa strona jest lepsza, bardziej honorowa.

„Rzeczpospolita”: We wtorek kanclerz Angela Merkel spotkała się w Warszawie z premier Beatą Szydło, prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Jak ocenia pan te spotkania od strony protokołu dyplomatycznego?

Mamy mało wizyt zagranicznych na wysokim szczeblu. Gdyby Warszawa była miejscem ożywionej dyskusji dyplomatycznej nie przywiązywalibyśmy tak dużej wagi do etykiety. Muszę przyznać, że jak na wizytę roboczą Angeli Merkel, była to wizyta bardzo długa, intensywna, z dużą liczbą spotkań.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Zakłócone loty nad Europą. Rosjanie celowo wprowadzają pilotów w błąd
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem