Jan Piekło - kontrowersyjny ambasador na Ukrainie

Ambasadorem w Kijowie jest już oficjalnie Jan Piekło. Decyzję MSZ krytykują środowiska kresowe i posłowie Kukiz'15.

Aktualizacja: 10.08.2016 18:55 Publikacja: 09.08.2016 20:05

Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Al. Szucha

Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Al. Szucha

Foto: Wikimedia Commons/ lic. Attribution-ShareAlike 3.0 Poland (CC BY-SA 3.0 PL)

Uroczystość nominacji odbyła się w ubiegłym tygodniu w MSZ. Szef dyplomacji Witold Waszczykowski wręczył Janowi Piekle decyzję podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę. Tym samym zakończyła się trzymiesięczna procedura powołania dyplomaty. Za rządów PiS jeszcze żadna nie wzbudziła takiego sprzeciwu opozycji, działaczy społecznych, a nawet samych posłów partii rządzącej.

Kim jest Jan Piekło? W odróżnieniu od swojego poprzednika w Kijowie Henryka Litwina nie jest zawodowym dyplomatą, tylko dziennikarzem. W PRL pisał w „Gazecie Krakowskiej", jednak z powodu działalności opozycyjnej został pozbawiony możliwości wykonywania zawodu. Do dziennikarstwa wrócił w wolnej Polsce. Pracował m.in. w „Tygodniku Powszechnym". W 2003 r. zajął się dialogiem polsko-ukraińskim. Został dyrektorem Instytutu Mosty na Wschód, a dwa lata później szefem Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI.

Wątpliwości części środowisk nie budzą jednak działania Piekły w fundacji, ale wypowiedzi, zwłaszcza te dotyczące ludobójstwa na Wołyniu i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Przykładowo w ubiegłym roku w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego" Jan Piekło nazwał zbrodnię wołyńską „epizodem bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami". Dodał, że nie widzi nic złego w czczeniu przez Ukraińców „ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem".

– Na Ukrainie obserwujemy obecnie gloryfikację UPA. Codziennie powstają tablice upamiętniające przywódców UPA Romana Szuchewycza i Stepana Banderę, zmieniane są nazwy ulic i organizowane festiwale. Nie powinniśmy więc wysyłać ambasadora, który twierdzi, że na Wołyniu nic się nie stało – oburza się poseł Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski.

Wraz z klubowym kolegą posłem Andrzejem Maciejewskim mocno atakowali kandydaturę Jana Piekły w Sejmie. Zmusili do odpowiedzi dwóch wiceszefów dyplomacji, wysyłając interpelację i zadając pytania na sali plenarnej. Przeciw Piekle ostro wystąpił też duszpasterz Kresowian ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i portal Kresy.pl.

MSZ odpowiadało, że za nominacją Piekły przemawia dobra znajomość środowisk politycznych, kulturalnych i pozarządowych na Ukrainie, także wieloletnie doświadczenie w budowaniu stosunków dwustronnych. – Doniesienia medialne o rzekomym gloryfikowaniu przez ambasadora Jana Piekłę działalności UPA są bezpodstawne – mówi „Rzeczpospolitej" Rafał Sobczak, dyrektor biura prasowego w MSZ.

Nominacja Piekły wzbudziła emocje w samym PiS. – Dotychczasowe wypowiedzi nowego ambasadora raczej nie dają nadziei na prowadzenie twardszej polityki historycznej, której oczekuje wielu Polaków – mówi senator PiS Robert Gaweł.

Dlaczego więc PiS zdecydowało się na tę nominację? Nasi rozmówcy wskazują, że w obozie władzy ścierają się dwa środowiska zainteresowane polityką polsko-ukraińską. Pierwsze ceni sobie prawdę historyczną i doprowadziło do przyjęcia uchwały uznającej zbrodnię wołyńską za ludobójstwo.

Drugie jest skłonne wybaczyć zbrodnie w imię dobrych relacji dwustronnych. Do tego środowiska zalicza się m.in. posłanka PiS Małgorzata Gosiewska, doradca szefa MSZ Przemysław Żurawski vel Grajewski. Podobne stanowisko zajmuje „Gazeta Polska".

Nominacja dla Piekły ma być ukłonem w ich stronę. Podczas przesłuchania przed sejmową Komisją Spraw Zagranicznych Piekło pochwalił zresztą Małgorzatę Gosiewską za rozliczanie zbrodni rosyjskich w Donbasie.

– Pomysł powołania Piekły od początku promował osobiście Witold Waszczykowski, choć początkowo rozważał też inne kandydatury, również niezawodowych dyplomatów – mówi jeden z wpływowych polityków PiS. – Nie kierował się jednak tylko poglądami potencjalnego ambasadora, ale też znajomością realiów ukraińskich, czego Piekle nie można odmówić – dodaje.

Nasz rozmówca przekonuje, że obawy dotyczące Piekły są przedwczesne, bo ambasador jest zbyt inteligentny, by sprzeciwić się polityce rządu. Czy tak się stanie, okaże się we wrześniu. To wtedy w praktyce obejmie placówkę w Kijowie.

Uroczystość nominacji odbyła się w ubiegłym tygodniu w MSZ. Szef dyplomacji Witold Waszczykowski wręczył Janowi Piekle decyzję podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę. Tym samym zakończyła się trzymiesięczna procedura powołania dyplomaty. Za rządów PiS jeszcze żadna nie wzbudziła takiego sprzeciwu opozycji, działaczy społecznych, a nawet samych posłów partii rządzącej.

Kim jest Jan Piekło? W odróżnieniu od swojego poprzednika w Kijowie Henryka Litwina nie jest zawodowym dyplomatą, tylko dziennikarzem. W PRL pisał w „Gazecie Krakowskiej", jednak z powodu działalności opozycyjnej został pozbawiony możliwości wykonywania zawodu. Do dziennikarstwa wrócił w wolnej Polsce. Pracował m.in. w „Tygodniku Powszechnym". W 2003 r. zajął się dialogiem polsko-ukraińskim. Został dyrektorem Instytutu Mosty na Wschód, a dwa lata później szefem Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations