To konkluzja wyroku Sądu Najwyższego, który rozpoznał skargę kasacyjną redakcji lokalnej gazety z Trzebnicy na wyrok wrocławskiego sądu. Uznał on, że naruszono prawa autorskie, publikując zdjęcie i film z policjantką, która – jak się okazało – nie miała prawa jazdy, a prowadziła swój samochód. Sprawa była głośna w 2012 r., gdy czytelnik powiadomił redakcję, że funkcjonariuszka już ośmiokrotnie oblała egzamin na prawo jazdy, a mimo to jeździ, i to bardzo niebezpiecznie, swym samochodem do pracy – w trzebnickiej drogówce.
Dziennikarka gazety osobiście potwierdziła prawdziwość informacji, a dodatkowo nagrała film, na którym widać, jak policjantka w cywilu podjeżdża samochodem pod komendę. Gazeta opublikowała tekst z pełnymi danymi policjantki, do którego dołączono nagrany film. Widać na nim i twarz kobiety, i numery rejestracyjne jej samochodu. Dla funkcjonariuszki sprawa skończyła się karą dyscyplinarną nagany i 500 zł mandatu za jazdę bez uprawnień. Wówczas to ona przystąpiła do kontrataku. Pozwała gazetę za naruszenie dóbr osobistych i praw autorskich. Żądała przeprosin i zadośćuczynienia. Wrocławskie sądy – okręgowy i apelacyjny – orzekły, że materiał prasowy był rzetelny i przygotowany starannie. Sąd odwoławczy uznał jednak, że redakcja naruszyła art. 81 ust. 1 § 2 prawa autorskiego i praw pokrewnych, publikując wizerunek policjantki bez jej zgody.
Z tym ustaleniem walczył pełnomocnik redakcji, wspierany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, w skardze kasacyjnej niedawno rozpoznanej przez SN. Według adwokata Grzegorza Leśniewskiego pojęcia „osoby publicznej" i „powszechnie rozpoznawalnej" są nieostre. W tym wypadku było uzasadnione pokazanie twarzy stróża prawa, który sam przepisy naruszył, tym samym „wkraczając na arenę publiczną". Przywołał orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, które nakazują realizować prawo do informacji bez ingerencji władz publicznych.
– Taką ingerencją był wyrok ws. fotografii policjantki – mówił.
SN oddalił skargę.