Niefizyczne zakłócenie spokoju domowników może wymagać zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych, w tym wypadku nienaruszalności mieszkania. To sedno czwartkowego wyroku Sądu Najwyższego, który szerzej ujmuje ochronę miru domowego. Naruszyć go może nieuzasadniona egzekucja czy licytacja, a nawet jej groźba.
Ofiarą takiej groźby padli małżonkowie Jolanta i Czesław W., mieszkańcy jednego z podwarszawskich miasteczek. Bank prowadził przeciwko nim egzekucję kredytu zaciągniętego na ich nazwisko na podstawie sfałszowanych dokumentów. Były wspólnik Jolanty W. (z zawodu nauczycielki) wszedł w porozumienie z pracownicą banku, która pomogła mu w oszustwie umożliwiającym zaciągnięcie kredytu. Jolanta W. dowiedziała się o tym, dopiero kiedy została wezwana do spłaty zaległych rat, a komornik podjął kroki, żeby zlicytować domek małżeństwa. Zablokowanie egzekucji zajęło kilka lat. O kłopotach dowiedzieli się ich pracodawcy i sąsiedzi, zaszkodziły też one Czesławowi W., znanemu samorządowcowi. Mieli i inne problemy.
– Żeby kupić sprzęt domowy, musieli prosić o pomoc znajomego, gdyż zostali wpisani do rejestru dłużników – mówiła przed Sądem Najwyższym ich pełnomocnik, adwokat Monika Strus-Wołos.
Małżeństwo wytoczyło bankowi sprawę o zadośćuczynienie. Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie zasądziły tylko 50 tys. zł, i tylko Jolancie W. Uznały, że z powodu problemów prawnych i egzekucyjnych popadła w kłopoty zdrowotne. Kwota miała rekompensować jej uszczerbek na zdrowiu. Sądy nie dopatrzyły się naruszenia innych dóbr osobistych, w szczególności do niezakłóconego mieszkania w swoim domu.
Powodowie złożyli skargę kasacyjną do SN.