Takie wnioski płyną z wyroku Sądu Najwyższego w sprawie o zadośćuczynienie za skutki wybuchu pieca gazowego podczas naprawy przez fachowca. O tym, jak istotny to wyrok, nie tylko dla fachowców, ale też ich klientów, mówił w programie #RZECZoPRAWIE Marek Domagalski, dziennikarz "Rzeczpospolitej".
Wypadek wydarzył się w domu klienta, któremu zepsuł się piec gazowy. Wezwano gazownika, który stwierdził, ze piec trzeba odpowietrzyć. Ale naprawę wykonał niefachowo. Powinien był odprowadzać gaz rurką albo przynajmniej otworzyć okno. Przy uruchamianiu pieca wybuchł gaz. Mężczyzna doznał poparzenia 50 proc. powierzchni ciała i płuc, bezpowrotnie stracił zdolność do pracy. Sąd zasądził na jego rzecz od gazownika 200 tys. zł zadośćuczynienia, gdyż gazownik, jako profesjonalista, powinien był zadbać o bezpieczeństwo klienta i nie dopuścić do jego obecności podczas naprawy.
Sporną kwestią było to, czy klient przyczynił się do powstania szkody. Gazownik poprosił go bowiem, żeby na czas naprawy opuścił pomieszczenie. Nie wyegzekwował jednak tej prośby i w efekcie mężczyzna był obecny w pomieszczeniu z naprawianym piecem. SN uznał, że w takim przypadku nie można mówić o przyczynieniu się klienta, gdyż w przypadku odmowy opuszczenia przez niego pomieszczenia, gazownik powinien odstąpić od dokonywania naprawy.
O przyczynieniu można byłoby mówić np. wtedy, gdyby zastosował się do prośby fachowca, a następnie bez jego wiedzy wrócił do pomieszczenia czy mieszkania, np. po jakąś pozostawioną w nim rzecz. Wtedy ocena sądu byłaby inna – z pewnością uznałby, że poszkodowany przyczynił się do powstania szkody.
Jak podkreśla Marek Domagalski, wyrok SN jest ważny dla wszystkich tzw. fachowców, a także dla osób korzystających z ich usług.