Styczniowe orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

Z orzeczeń dotyczących innych państw wynika wiele wniosków dla Polski.

Aktualizacja: 04.03.2018 17:10 Publikacja: 04.03.2018 15:24

Styczniowe orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

Foto: Adobe Stock

Igrzyska w Korei Południowej poprzedziło wydanie wyroku będącego jasnym przesłaniem dla sportowców: ani kroku wstecz w walce z dopingiem. Trybunał w sprawie Fédération Nationale des Syndicats Sportifs (FNASS) i Inni przeciwko Francji (wyrok z 18 stycznia 2018 r., w sprawach nr 48151/11 oraz 77769/13) nie dopatrzył się bowiem naruszenia prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego skarżących w wymogu, by zawodowi sportowcy zawiadamiali o każdorazowym miejscu pobytu dla celów niezapowiedzianych testów antydopingowych. Wiązało się to oczywiście z pewnym dyskomfortem w życiu prywatnym. Trybunał mimo to stanął na stanowisku, że interes publiczny miał szczególne znaczenie i uzasadniał ograniczenie praw wynikających z art. 8 konwencji o ochronie praw człowieka (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego). Inaczej wzrosłoby ryzyko dopingu i jego wpływ na zdrowie osób zawodowo uprawiających sport. Byłoby też niezgodne z europejskim i międzynarodowym porozumieniem o potrzebie niezapowiedzianych testów stanowiących nieodłączną część kontroli dopingowej.

Pozostając w sferze art. 8 konwencji, niebagatelne znaczenie dla praw pracowniczych ma wyrok w sprawie López Ribalda przeciwko Hiszpanii (wyrok z 9 stycznia 2018 r., skarga nr 1874/13). Sprawa dotyczyła ukrytego monitoringu pracownic w hiszpańskiej sieci supermarketów. Na podstawie nagrań pracodawca odkrył, że kasjerki pomagają i same kradną towar. Dyscyplinarnie je zwolnił. W ocenie Trybunału skarżące powinny zostać uprzedzone o monitoringu, o jego celu i sposobie przeprowadzenia. Ponadto monitoring nie był ograniczony podmiotowo ani czasowo. Zdaniem Trybunału prawa pracodawcy mogły zostać zabezpieczone mniej inwazyjnymi środkami. Został więc naruszony art. 8 konwencji. Choć państwo ma obowiązek wprowadzenia środków chroniących życie prywatne pracowników w procesie pracy, polski ustawodawca wciąż nie wprowadził stosownych regulacji. Powyższe orzeczenie powinno stać się zatem inspiracją do odpowiednich zmian.

Jezu, co za sukienka!

Niezwykle interesującą z punktu widzenia granic wolności słowa była sprawa Sekmadienis Ltd. przeciwko Litwie (wyrok z 31 stycznia 2018 r., skarga nr 69317/14), w której Trybunał stwierdził naruszenie art. 10 konwencji. Sprawa dotyczyła nałożenia grzywny na skarżącą spółkę w związku z rozpowszechnianiem w Wilnie i na jej stronie reklam uznanych przez litewskie sądy i inne organy za obrażające moralność publiczną. Reklamy przedstawiały młodych ludzi w strojach z kolekcji projektanta R. Kalinkinasa. Pod zdjęciami widniały napisy: „Jezu, co za dżinsy!", „Matko Boska, co za sukienka!" i „Jezus, Maria, co ty masz na sobie!". Trybunał uznał, że mimo wielu skarg (łącznie z lokalnym Kościołem rzymskokatolickiem na Litwie), reklamy nie były obraźliwe i nie nawoływały do nienawiści. Władze krajowe nie wyjaśniły też dostatecznie, dlaczego użycie tych symboli religijnych zostało uznane za niezgodne z publiczną moralnością. Trybunał zarzucił władzom, że nie wyważyły dwóch interesów: ochrony publicznej moralności i uczuć osób wierzących i wolności słowa skarżącej spółki. Jeszcze dalej poszedł w zdaniu zbieżnym sędzia de Gaetano, w którego opinii w żadnej z reklam nie sposób znaleźć czegokolwiek, co można by uznać za obraźliwe, a tym bardziej co wskazywałoby na jakąkolwiek formę oczerniania religii lub symboli religijnych. Nie było więc powodów do ograniczania wolności słowa.

W Grecji za łagodni

Duże znaczenie z perspektywy polskiej ma wyrok w sprawie Sidiropoulos i Papakostas przeciwko Grecji (wyrok z 25 stycznia 2018 r., skarga nr 33349/10) dotyczącej tortur w greckim komisariacie policji. Skarżący zostali zatrzymani przez policję (jeden z powodu kierowania motocyklem bez prawa jazdy i ubezpieczenia, drugi za niezatrzymanie się do kontroli) i poddani torturom. Byli skuci, bici pałką policyjną oraz rażeni paralizatorem. Funkcjonariusz policji został początkowo skazany za tortury na pięć lat pozbawienia wolności. Sąd apelacyjny zmienił jednak wyrok i zamienił karę na grzywnę, płatną w 36 ratach przez trzy lata.

Stwierdzając naruszenie art. 3 konwencji w aspekcie proceduralnym, Trybunał uznał, że grecki system karny i dyscyplinarny nie był w stanie skutecznie odstraszać i zapobiegać torturom. Ponadto, państwo ma obowiązek zapewnić odstraszającą ochronę przed naruszeniem art. 3 konwencji. Kara zaś powinna być odpowiednia do czynu i mieć efekt prewencyjny.

W polskim kodeksie karnym wciąż nie ma przestępstwa tortur. Jego wprowadzenie byłoby elementem skutecznej polityki karnej zapobiegania takim praktykom.

Najpierw skarżyć u siebie

Nie wypada nie wspomnieć o skardze pary kobiet, które ubiegały się o medycznie wspomagany rozród poprzez sztuczne zapłodnienie. Ich wniosek został odrzucony przez szpital w Tuluzie z uzasadnieniem, że „aktualne prawo bioetyczne obowiązujące we Francji nie pozwalało na skorzystanie z pomocy medycznej parom jednopłciowym". Panie Charron i Merle-Montet zarzucały naruszenie art. 8 oraz art. 14 (zakaz dyskryminacji) konwencji. Trybunał uznał, że nieodwołanie się od decyzji szpitala do sądów administracyjnych oznaczało niewykorzystanie środków krajowych (decyzja z 16 stycznia 2018 r. w sprawie Charron i Merle-Montet przeciwko Francji, skarga nr 22612/15) i nie dopuścił skargi. Sprawa jest przedmiotem debaty we Francji podczas nowelizacji prawa bioetycznego, mającego m.in. umożliwić sztuczne zapłodnienie parom lesbijek oraz samotnym kobietom. Sprzyja temu 60 proc. społeczeństwa.

Autor jest adwokatem i głównym specjalistą w Zespole Prawa Karnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, twórcą bloga o ETPCz: eutryb.blogspot.com

Igrzyska w Korei Południowej poprzedziło wydanie wyroku będącego jasnym przesłaniem dla sportowców: ani kroku wstecz w walce z dopingiem. Trybunał w sprawie Fédération Nationale des Syndicats Sportifs (FNASS) i Inni przeciwko Francji (wyrok z 18 stycznia 2018 r., w sprawach nr 48151/11 oraz 77769/13) nie dopatrzył się bowiem naruszenia prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego skarżących w wymogu, by zawodowi sportowcy zawiadamiali o każdorazowym miejscu pobytu dla celów niezapowiedzianych testów antydopingowych. Wiązało się to oczywiście z pewnym dyskomfortem w życiu prywatnym. Trybunał mimo to stanął na stanowisku, że interes publiczny miał szczególne znaczenie i uzasadniał ograniczenie praw wynikających z art. 8 konwencji o ochronie praw człowieka (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego). Inaczej wzrosłoby ryzyko dopingu i jego wpływ na zdrowie osób zawodowo uprawiających sport. Byłoby też niezgodne z europejskim i międzynarodowym porozumieniem o potrzebie niezapowiedzianych testów stanowiących nieodłączną część kontroli dopingowej.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a