Być twórcą czy tylko ulepszaczem – oto jest pytanie dla innowatorów

Jaka jest istota startupu, czy musi być technologiczny, czy ważne aby był innowacyjny – nad tym zastanawiali się uczestnicy debaty w redakcji „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 21.06.2017 21:08

W debacie wzieli udział: (pod lewej) Maciej Szota, PGNiG, Tomasz Mrowczyk, PZU, Beata Lubos z Minist

W debacie wzieli udział: (pod lewej) Maciej Szota, PGNiG, Tomasz Mrowczyk, PZU, Beata Lubos z Ministerstwa Rozwoju, Marcin Piasecki „Rz”, Michał Żukowski, Kancelaria Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy, Paula Rettinger-Wietoszko, AppiCare, Piotr Michniak, KPMG.

Foto: Rzeczpospolita/Krzysztof Skłodowski

Problem z definicją tego rodzaju spółek pojawia się od ich zarania. Jedni startupem określają po prostu wczesny etap rozwoju firmy, inni rozumieją ją jako podmiot przede wszystkim związany z nowoczesnymi technologiami. Jeszcze inna grupa upatruje w startupach po prostu firmy innowacyjnej.

Co buduje firma

Mec. Michał Żukowski, dyrektor działu R&D/VC w kancelarii Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy, zwracał uwagę na to, czym zajmuje się podmiot. – Startup nietechnologiczny idzie w rozwijanie technologii już istniejącej, np. Uber, Facebook. Spółka technologiczna wymyśla coś zupełnie nowego, autorskiego. Tu jest wyraźne rozgraniczenie – albo składamy coś na bazie istniejących rozwiązań, albo dokładamy swoją cząstkę – mówił.

Beata Lubos, naczelnik wydziału polityki innowacyjności w Departamencie Innowacji w Ministerstwie Rozwoju, zdefiniowała startupy na podstawie ryzyka związanego z działalnością gospodarczą. – Do grona startupów należy zaliczyć przedsięwzięcia, które są obarczone ryzykiem, biznesowym lub technologicznym. Nie są nim na pewno firmy, które powielają znany, sprawdzony model biznesowy – zwracała uwagę.

Zdaniem Tomasza Mrowczyka, dyrektora Biura Inwestycji Strukturyzowanych w Grupie PZU, większość startupów nie kwalifikuje się do spółek technologicznych. – W istocie są to zwykłe przedsiębiorstwa innowacyjne, startupów zaś rozwiązujących realne problemy technologiczne jest niewiele – stwierdził.

Impuls rozwojowy

Beata Lubos z Ministerstwa Rozwoju zwróciła uwagę na problem ryzyka. – Widzimy dużą ostrożność, jeśli chodzi o innowacyjne przedsięwzięcia nawet we wczesnych etapach rozwoju. Stąd duży nacisk kładziemy na programy, które starają się minimalizować ryzyko związane z zakładaniem działalności gospodarczej, choćby takie jak Start in Poland.

Piotr Michniak, starszy menedżer w dziale usług doradczych w KPMG, podkreślał znaczenie finansowania. – Pomagamy firmom w dotarciu do pieniędzy z Polskiego Funduszu Rozwoju. Bez takiego zastrzyku przedsiębiorstwo nie jest się w stanie rozwijać.

Michał Żukowski z kancelarii Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy podkreślał znaczenie kapitału publicznego. – Bez niego wiele technologii nie mogłoby powstać. Mam tu na myśli nie tylko sektor zbrojeniowy, agencję DARPA i Stany Zjednoczone, ale cały świat. Jest kilka obszarów, które niekoniecznie są atrakcyjne dla inwestorów, a są rozwijane dzięki środkom publicznym.

Tomasz Mrowczyk z Grupy PZU mówił o potrzebie ciągłego doskonalenia. – Dziś zmiany wymusza nie tylko technologia, ale i konkurencja. A stracony dystans nadrobić jest trudno, a czasem jest to po prostu niemożliwe – mówił.

– Brak rozwoju oznacza cofanie się. Konkurencja jest ogromna i mam tu na myśli startupy z Polski, ale i też z krajów sąsiednich. Resort rozwoju oraz Ministerstwo Nauki robią kawał dobrej roboty. Mamy już pierwszą ustawę o innowacjach, za kilka miesięcy będzie druga. Widać, że sporo dzieje się wokół spółek technologicznych. Nasi mentorzy zauważyli, że jakość prezentowanych pomysłów jest znacznie wyższa niż kilka lat temu – stwierdził Maciej Szota, dyrektor departamentu innowacji i rozwoju biznesu w PGNiG.

Paula Rettinger-Wietoszko, wiceprezes zarządu AppiCare sp. z o.o. przytaczała dane dotyczące finansowania startupów. – 80 proc. spółek finansuje się samodzielnie z własnych środków. Pozostałe 20 proc. otrzymuje pieniądze na rozwój z funduszy unijnych, funduszy VC i platform crowfundingowych. Wynika to z kilku czynników, ale głównie z niechęci do dzielenia się ryzykiem z innymi, i cały czas niewystarczającej dostępności finansowania firm na wczesnym etapie ich rozwoju.

Firmy z misją

Maciej Szota z PGNiG mówił o powodach otwierania inkubatora przez gazową spółkę. – Cały czas mamy niewiele startupów z obszaru naszej corowej działalności. Inkubator pozwoli również nam trochę się nauczyć. Wiemy, że część ze spółek, które się do nas zgłaszają, nie jest w orbicie naszych zainteresowań. Uważamy jednak, że warto tworzyć dla nich ekosystem, bo jest to z korzyścią dla obu stron.

Beata Lubos z Ministerstwa Rozwoju stwierdziła, że bycie startupem jest trendy. – I to bardzo dobra i zdrowa moda. My chcemy wykorzystać ten czas do promocji zakładania działalności gospodarczej i również do tego, aby zwrócić uwagę na tematy adresujące potrzeby społeczne. To ważny aspekt.

Zdaniem Pauli Rettinger-Wietoszko z AppiCare trudno znaleźć finansowanie na sam społeczny startup. – Dlatego my rozwijamy projekt biznesowy, który pozwoli nam rozwijać nasze społeczne przedsięwzięcie (hospiCare – aplikacja mobilna pomocna w pracy hospicjów domowych, dla lekarzy, rodziców i opiekunów – przyp. red.)

Podsumowując debatę, Tomasz Mrowczyk z PZU stwierdził, że gigant ubezpieczeniowy nie może odwrócić się od innowacji. – Staramy się patrzeć globalnie na biznes. Nie musimy wymyślać czegoś zupełnie innego, ale musimy mieć dostęp do najnowszych technologii i je rozwijać. Producent „Wiedźmina" Grupa CD Projekt warta jest 8 mld zł, to więcej niż niektóre spółki z sektorów funkcjonujących na rynku od kilkudziesięciu lat.

Mecenas Michał Żukowski zwrócił uwagę, że istotą startupu jest dzielenie się nie tylko wiedzą i technologią, ale ryzykiem. – Startup to nie tylko technologie, ale również nowatorskie podejście do biznesu. Jest jedna polska firma, która produkuje kubki emaliowane – pamiętamy je z dzieciństwa, piliśmy z nich mleko. Teraz produkuje się je w nowszej technologii, nadano im nowy design. I okazuje się, że znane są one w kawiarniach w Nowym Jorku, czy w studiach produkcyjnych w Hollywood. Sukces niejedno ma imię – podsumował.

 

Problem z definicją tego rodzaju spółek pojawia się od ich zarania. Jedni startupem określają po prostu wczesny etap rozwoju firmy, inni rozumieją ją jako podmiot przede wszystkim związany z nowoczesnymi technologiami. Jeszcze inna grupa upatruje w startupach po prostu firmy innowacyjnej.

Co buduje firma

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację