Kilka lat temu opublikowano artykuł, opisujący sprawę związaną z działalnością zawodową funkcjonariusza publicznego. Pod artykułem internauta zamieścił komentarz, w którym ujawnił informację ze sfery jego życia intymnego, która nie była w żaden sposób związana z treścią artykułu ani wykonywaną przez niego funkcją publiczną. Link do tego komentarza wkrótce znalazł się w czołówce wyników wyszukiwania po wpisaniu imienia i nazwiska klienta HFPC. Ponadto w podpowiedziach sugerowanych przez wyszukiwarkę w trybie autouzupełnienia oraz w informacjach o „wyszukiwaniach podobnych" obok jego nazwiska ukazywała się treść nawiązująca do ujawnionej pod artykułem intymnej informacji.

Komentarz został usunięty z portalu i w konsekwencji link do strony, na której się znajdował przestał wyświetlać się w wynikach wyszukiwania. Nadal jednak, pomimo usunięcia informacji ze strony źródłowej, przy wpisywaniu imienia i nazwiska funkcjonariusza w pole wyszukiwania, wyszukiwarka wyświetlała automatycznie podpowiedzi, które ujawniały wrażliwe dane.

Dopiero po zwróceniu się przez pełnomocnika funkcjonariusza do Google Poland Sp. z o.o. – polskiego oddziału amerykańskiej grupy Google – z prośbą o usunięcie wskazanych treści generowanych przez algorytm wyszukiwarki, firma uwzględniła wniosek i wkrótce przestała je wyświetlać.

Naruszenia prywatności w wynikach wyszukiwania nie pierwszy raz budzą kontrowersje. W głośnym wyroku dot. wyszukiwarki internetowej Google Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że ochrona prawa do prywatności i danych osobowych może – pod pewnymi warunkami – uzasadniać nakaz usunięcia z wyników wyszukiwania odniesień do niektórych stron internetowych. Sprawa, która trafiła do HFPC pokazuje, że do naruszenia prywatności mogą prowadzić także inne treści generowane przez algorytmy wyszukiwarek, w tym autouzupełnienia.