Dwa miesiące – przeważnie tyle banki zwlekają zanim zaczną oferować lepiej oprocentowane lokaty – wynika z analizy przeprowadzonej przez Open Finance. Dokładnie tyle czasu minęło zanim wzrosty stawki WIBOR (pokazują koszt pieniądza na rynku międzybankowym) przełożyły się na rosnące oprocentowanie depozytów zarówno w roku 2006 i 2010. Zmiany poziomu stawki WIBOR następują szybciej niż zmiany stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Oczekiwanie na lepsze lokaty w odpowiedzi na decyzję tego organu może więc trwać dłużej niż dwa miesiące.
Gdy stopy procentowe spadają sytuacja jest odwrotna. Banki działają jeszcze zanim zaczną spadać stawki WIBOR, a tym bardziej zanim Rada Polityki Pieniężnej podejmie decyzję o obniżeniu stóp procentowych. W roku 2008 i 2014 na miesiąc przed tym jak banki zaczęły pożyczać sobie pieniądze taniej, zaczęło maleć oprocentowanie lokat. Znacznie bardziej jaskrawym przykładem jest rok 2012. Wtedy to zaczął się okres luzowania polityki monetarnej, w wyniku którego podstawową stopę procentową zredukowano z poziomu 4,75 proc. do aktualnego – rekordowo niskiego – 1,5 proc. Wtedy też banki, spodziewając się zmian, zaczęły oferować klientom gorzej oprocentowane lokaty już na 3 miesiące przed tym jak same między sobą zaczęły wymieniać się coraz tańszym kapitałem.
Wzrost stóp jeszcze nie teraz
Można więc być niemal pewnym, że oprocentowanie lokat bankowych w 2017 roku pozostanie mało atrakcyjne. Prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych w trakcie kolejnych 12 miesięcy pozostaje niewysokie. Z najnowszych prognoz wynika, że do wzrostu dojść może dopiero za około półtora roku. To sugeruje, że średnie oprocentowanie lokat rocznych może wzrosnąć z obecnych 1,8 proc. do wciąż skromnych 1,9-2 proc. Nie są to zmiany, które mogłyby mieć wpływ na decyzje inwestycyjne Polaków.