Taką ocenę ostatnich wydarzeń w Polsce opublikowała we wtorek agencja ratingowa Fitch. Kilka dni wcześniej w podobnym tonie wypowiedzieli się analitycy agencji Standard & Poor's i Moody's.
Agencje zgodnie wskazują, że nawet gdyby Komisja Europejska wszczęła wobec Polski postępowanie dyscyplinujące przewidziane art. 7 traktatu o UE, to jest mało prawdopodobne, aby jego finałem były jakiekolwiek sankcje. Wymaga to bowiem jednomyślności wszystkich członków Unii, a Węgry już zapowiedziały, że będą brały stronę Polski.
„Głównym zagrożeniem związanym z nasilającymi się tarciami (między Polską a UE – red.) jest to, że w kolejnym budżecie unijnym, na lata 2021–2027, ograniczone zostaną przeznaczone dla Polski fundusze, lub że ich wykorzystanie będzie obwarowane jakimiś dodatkowymi warunkami" – napisali analitycy Fitcha.
S&P w opublikowanej w poniedziałek analizie precyzowała, że Bruksela mogłaby uzależnić wypłatę funduszy od respektowania przez ich beneficjentów europejskich norm, w tym poszanowania praworządności.
„Pogorszenie w stosunkach z UE, wraz z wzrostem polaryzacji politycznej po zmianie władzy w 2015 r., może uderzyć w atrakcyjność Polski w oczach inwestorów. Jak dotąd jednak nic takiego nie nastąpiło. Silny spadek inwestycji z ub.r. odnotowały wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej i miał on związek z cyklem wydatkowania funduszy unijnych" – zauważyli analitycy Fitcha, tłumacząc swoją wyważoną ocenę konsekwencji forsowanych przez rząd zmian w sądownictwie.