Nieudany zamach stanu w Turcji oraz reakcja na niego prowadząca do znacznego wzmocnienia władzy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana oraz jego ekipy skutkowały tąpnięciem na istambulskiej giełdzie. BIST 100, jej główny indeks, stracił w ciągu tygodnia ponad 13 proc. i zniwelował całe tegoroczne zwyżki na tym parkiecie. Przecena wyraźnie pogłębiła się po tym, gdy w środę ogłoszono na trzy miesiące stan wyjątkowy. Analitycy wskazują, że na tureckim rynku jeszcze długo może panować niepewność.
– Erdogan zapewne będzie dążył od wzmocnienia swojej pozycji, kierunek, w którym podąży sytuacja na scenie politycznej, będzie bacznie analizowany, także przez agencje ratingowe. Na powrót na turecki rynek akcji moim zdaniem jest zdecydowanie za wcześnie – twierdzi Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers.
Niektórzy inwestorzy widzą jednak na rynku tureckim dobre okazje do zakupów. Wyceny tureckich akcji stały się przecież najtańsze od siedmiu lat. Brytyjski fundusz Blackfriars Asset Management przed zamachem stanu „niedoważał" papiery z Turcji, po nim zaczął je „przeważać". – Zauważyliśmy okazje tak tanie, że aż wymykające się rozumowi. Wszyscy teraz podchodzą zbyt emocjonalnie do rynku tureckiego – przyznaje Anastasia Levashova, zarządzająca w Blakfriars.
Poza tureckim wstrząsem miniony tydzień był jednak całkiem dobry dla wielu rynków wschodzących. Rósł nawet polski WIG 20. Część inwestorów zapewne uznała, że kryzys polityczny w Turcji to okazja do przyjrzenia się innym dużym rynkom wschodzącym. (Co ciekawe, na tureckich awanturach nie skorzystała zbytnio Rosja, która dla wielu inwestorów jest zwykle alternatywą dla Turcji. Indeks Micex lekko spadł w zeszłym tygodniu.) Lekkie pogorszenie nastrojów przyszło dopiero w piątek. Prezes Banku Japonii ostudził nadzieje inwestorów, wykluczając możliwość sięgnięcia po program „pieniędzy z helikoptera" (bezpośredniego tłoczenia pieniędzy do gospodarki przez bank centralny).
W czwartek Europejski Bank Centralny wstrzymał się z luzowaniem polityki pieniężnej. Osłabła więc wiara inwestorów w wielki impuls, jaki mają światu zapewnić główne banki centralne – a właśnie ta wiara napędzała zwyżki na giełdach w ostatnich tygodniach.