W środę minął tydzień, od kiedy kurs euro w złotych sforsował barierę 4,20 zł, ponad którą utrzymywał się niemal nieprzerwanie przez ostatnie dwa lata. Od początku roku złoty zyskał wobec euro ponad 5 proc., a wobec dolara amerykańskiego ponad 12 proc. Spośród 36 najpopularniejszych walut świata w tym czasie więcej na wartości zyskała tylko korona islandzka.
Jeszcze w połowie miesiąca większość ekspertów uważała, że trwałe zejście kursu euro poniżej 4,20 zł jest mało prawdopodobne. Obecnie wiary w polską walutę jest nieco więcej. Ankietowani przez nas ekonomiści przeciętnie oczekują, że w III i IV kwartale br. za euro będziemy musieli zapłacić średnio 4,20 zł. Miesiąc temu sądzili, że w III kwartale ten kurs będzie wynosił średnio 4,26 zł (o prognozy na IV kwartał wtedy nie pytaliśmy). Dolar zamiast 3,9 zł ma kosztować o 10 gr mniej.
– Złoty korzysta na pozytywnym nastawieniu inwestorów do rynków wschodzących, do których zaliczana jest też Polska. To, że zyskał nawet bardziej niż inne waluty państw wschodzących, jest z kolei podyktowane lokalnymi czynnikami. Zmniejszyły się obawy inwestorów co do stanu finansów publicznych Polski, zniknęło ryzyko obniżki oceny wiarygodności kredytowej rządu. Widać, że w 2017 r., a prawdopodobnie także w 2018 r., rząd nie będzie miał problemów z utrzymaniem deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. – ocenia Mikołaj Raczyński, zarządzający funduszami w Noble Funds TFI, ubiegłoroczny zwycięzca konkursu prognoz makroekonomicznych „Parkietu" i „Rzeczpospolitej". Jak dodaje, o ile nastroje na światowych rynkach się nie zmienią, kurs euro wróci do przedziału 4,0–4,20 zł, w którym oscylował w latach 2012–2014.
Gospodarka kwitnie
– Wobec dolara umacnia się od pewnego czasu większość walut świata. To, że złoty umacnia się też wobec euro, jest prawdopodobnie związane z poprawą wizerunku Polski w oczach inwestorów po serii bardzo dobrych danych z gospodarki – ocenia w rozmowie z „Rz" Liam Carson, analityk rynków wschodzących w Capital Economics.
W środę GUS potwierdził swój wcześniejszy szacunek, wedle którego w I kwartale br. polska gospodarka powiększyła się o 4 proc. rok do roku, po 2,5 proc. w IV kwartale ub.r. Opublikował przy tym dane dotyczące struktury tego wzrostu. Sporym rozczarowaniem okazał się spadek inwestycji o 0,4 proc. rok do roku. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się ich zwyżki o 2 proc. Wydawało się bowiem, że 4-proc. tempo wzrostu gospodarki nie byłoby możliwe bez odbicia inwestycji.