W lutym br. deficyt sięgnął 537 mln euro (2,3 mld zł). Przewaga polskiego importu nad eksportem ostatnio była tak duża w połowie 2015 r. Od tamtego czasu do stycznia br. Polska niemal stale miała dodatnie saldo handlu towarowego. W ostatnim ćwierćwieczu było to zjawisko bez precedensu.
Dane za luty zwiastują powrót deficytu handlowego, który jeszcze kilka lat temu był w Polsce normą. Ale inaczej niż wtedy, dziś nie jest to powód do niepokoju. Pogorszenie salda handlu towarowego to efekt dynamicznego wzrostu importu. „Wysoka dynamika importu potwierdza rosnącą siłę popytu wewnętrznego, który będzie głównym motorem wzrostu polskiej gospodarki w I połowie br." – piszą w komentarzu do opublikowanych przez NBP danych ekonomiści PKO BP.
W porównaniu ze styczniem w lutym wolniej rósł zarówno eksport, jak i import. To było do przewidzenia w związku z tym, że luty liczył mniej dni roboczych niż rok wcześniej, a styczeń więcej. Spadek dynamiki eksportu był jednak dużo głębszy. Sprzedaż polskich towarów za granicę była tylko o 3,8 proc. większa niż przed rokiem, po wzroście o 13,9 proc. w styczniu. Tymczasem import zwiększył się o 9,1 proc., po zwyżce o 16,1 proc. w styczniu. Różnica między roczną dynamiką eksportu i importu (5,2 pkt proc.) była w efekcie największa od blisko trzech lat.
– Tendencja do szybszego wzrostu importu niż eksportu utrzyma się. Rosnące spożycie indywidualne w wyniku dobrej sytuacji na rynku pracy, wzrostu zatrudnienia i wzrostu wynagrodzeń, a także dopływu do gospodarstw domowych pieniędzy z programu 500+, zachęca do konsumpcji, w tym produktów z importu – uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Na to nakłada się ożywienie inwestycji, a są one importochłonne.
Ekonomiści uspokajają, że teraz można się spodziewać przyspieszenia eksportu, m.in. dzięki koniunkturze na rynkach wschodzących. Będzie temu sprzyjał wzrost produkcji naszej branży motoryzacyjnej. – W kolejnych miesiącach saldo wymiany towarowej może się pogarszać w miarę przyśpieszenia popytu krajowego, jednak pozostanie na bardzo komfortowym poziomie – ocenia Urszula Kryńska z Banku Millennium.