Demograficzny armagedon coraz bliżej

Obniżenie wieku emerytalnego spotęguje skutki starzenia się społeczeństwa, które i tak będzie głównym hamulcem polskiej gospodarki.

Aktualizacja: 10.03.2017 12:05 Publikacja: 09.03.2017 20:25

Foto: Bloomberg

Liczba osób aktywnych zawodowo zmniejszy się w Polsce do 2050 r. o 4,9 mln, do zaledwie 13,6 mln. W porównaniu z 2015 r. oznacza to spadek podaży pracy o 27 proc. – wynika z wyliczeń Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).

Będzie to głównie wynik starzenia się polskiego społeczeństwa, ale też kurczenia się populacji kraju. Negatywny wpływ tych trendów demografii na rynek pracy tylko w niewielkim stopniu ograniczyć może dalszy wzrost odsetka osób aktywnych zawodowo. Efektem spadku podaży pracy będzie wyraźnie niższe tzw. potencjalne tempo wzrostu polskiej gospodarki. Obecnie ten teoretyczny limit tempa rozwoju, odzwierciedlający zmiany podaży czynników produkcji (praca i kapitał) oraz ich produktywności, wynosi – według szacunków Komisji Europejskiej – około 3 proc. rocznie. Będzie jednak nieuchronnie malał.

Pracowników ubywa

Rząd najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z gospodarczych i fiskalnych konsekwencji starzenia się społeczeństwa, skoro jeszcze je wzmacnia, np. obniżając wiek emerytalny oraz stwarzając bodźce do dezaktywizacji kobiet w wieku rozrodczym. To jeden z wniosków z konferencji „Starzenie się ludności, rynek pracy i finanse publiczne w Polsce", zorganizowanej w środę przez przedstawicielstwo KE w Polsce oraz IBS.

– To, że liczba pracowników w Polsce zmniejszy się do 2050 r. o ok. 30 proc., wpłynie w znaczny, negatywny sposób na poziom zatrudnienia, dochodów i konsumpcji. Obniżenie wieku emerytalnego, które wejdzie w życie w październiku br., pogłębi ten spadek – tłumaczył prezes IBS Piotr Lewandowski.

Antyreformy

Obecna na konferencji Joanna Stachura, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Wydatkowej Ministerstwa Finansów, zapewniała, że rząd będzie starał się ograniczać koszty reformy emerytalnej, zachęcając Polaków do kontynuowania pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Chodzi m.in. o informowanie osób, które nabywają uprawnień do świadczeń emerytalnych, jak zmieniłaby się ich emerytura, gdyby zdecydowali się pracować dłużej. – Tego rodzaju bezpieczniki mogą nie zadziałać. Nie jest przypadkiem, że inne kraje podwyższają wiek emerytalny – zauważył jednak główny ekonomista ZUS Paweł Wojciechowski.

Dr hab. Joanna Tyrowicz, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Narodowego Banku Polskiego, wskazywała, że oficjalne szacunki zaniżają negatywne konsekwencje gospodarcze i fiskalne obniżenia wieku emerytalnego. Według wyliczeń Tyrowicz i grupy badaczy z ośrodka GRAPE (Group for Research in Applied Economics) zarzucenie reformy emerytalnej z 2013 r. w długim horyzoncie zmniejszy PKB per capita w Polsce o 7 proc. To będzie głównie efekt spadku podaży pracy, ale też podwyższenia podatków, aby sfinansować emerytury minimalne. Odsetek osób, które będą takie dofinansowywane przez państwo emerytury pobierać, mocno się bowiem zwiększy.

Lewandowski przypomniał, że nawet podwyższanie wieku emerytalnego w zgodzie z reformą z 2013 r. oraz zwiększenie aktywności zawodowej kobiet w w wieku rozrodczym nie zapobiegłoby skutkom starzenia się społeczeństwa. Takie reformy, idące w kierunku przeciwnym do działań rządu, pozwoliłyby zmniejszyć spadek liczby pracowników do 2050 r. jedynie o 40 proc.

Opinia

dr Agnieszka Chłoń-Domińczak, SGH

Starzenie się ludności będzie miało istotny wpływ na całą gospodarkę, poziom konsumpcji i wysokość dochodów przyszłych pokoleń. Już dziś, zanim proces starzenia się społeczeństwa na dobre przyspieszył, w Polsce stosunkowo krótki jest okres, w którym dochody z pracy statystycznego mieszkańca przewyższają jego wydatki. Wynosi około 32 lata, w porównaniu z 39 w Szwecji. Jeśli chcemy, aby pomimo starzenia się ludności  poziom konsumpcji mógł być utrzymany, trzeba rozszerzać zakres wieku, w którym dochody przewyższają wydatki. To wymaga z jednej strony opóźniania odchodzenia na emeryturę, a z drugiej – przyspieszania wejścia młodych na rynek pracy. Trzecim możliwym kierunkiem działania jest zwiększanie produktywności pracy i w efekcie dochodów z pracy per capita.

Liczba osób aktywnych zawodowo zmniejszy się w Polsce do 2050 r. o 4,9 mln, do zaledwie 13,6 mln. W porównaniu z 2015 r. oznacza to spadek podaży pracy o 27 proc. – wynika z wyliczeń Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).

Będzie to głównie wynik starzenia się polskiego społeczeństwa, ale też kurczenia się populacji kraju. Negatywny wpływ tych trendów demografii na rynek pracy tylko w niewielkim stopniu ograniczyć może dalszy wzrost odsetka osób aktywnych zawodowo. Efektem spadku podaży pracy będzie wyraźnie niższe tzw. potencjalne tempo wzrostu polskiej gospodarki. Obecnie ten teoretyczny limit tempa rozwoju, odzwierciedlający zmiany podaży czynników produkcji (praca i kapitał) oraz ich produktywności, wynosi – według szacunków Komisji Europejskiej – około 3 proc. rocznie. Będzie jednak nieuchronnie malał.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
GUS: PKB bez niespodzianek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Dane gospodarcze
Konsumenci ruszą do sklepów? Coraz wiekszy optymizm
Dane gospodarcze
Inflacja w marcu wyższa, niż sądzono. GUS podał nowe dane. Co drożeje najbardziej?
Dane gospodarcze
Wzrost gospodarczy Chin silniejszy od prognoz. Ale ożywienie pozostaje kruche
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dane gospodarcze
EBC nadal gotowy do cięcia stóp w czerwcu. „Mamy teraz trend dezinflacyjny”