Liczba osób aktywnych zawodowo zmniejszy się w Polsce do 2050 r. o 4,9 mln, do zaledwie 13,6 mln. W porównaniu z 2015 r. oznacza to spadek podaży pracy o 27 proc. – wynika z wyliczeń Instytutu Badań Strukturalnych (IBS).
Będzie to głównie wynik starzenia się polskiego społeczeństwa, ale też kurczenia się populacji kraju. Negatywny wpływ tych trendów demografii na rynek pracy tylko w niewielkim stopniu ograniczyć może dalszy wzrost odsetka osób aktywnych zawodowo. Efektem spadku podaży pracy będzie wyraźnie niższe tzw. potencjalne tempo wzrostu polskiej gospodarki. Obecnie ten teoretyczny limit tempa rozwoju, odzwierciedlający zmiany podaży czynników produkcji (praca i kapitał) oraz ich produktywności, wynosi – według szacunków Komisji Europejskiej – około 3 proc. rocznie. Będzie jednak nieuchronnie malał.
Pracowników ubywa
Rząd najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z gospodarczych i fiskalnych konsekwencji starzenia się społeczeństwa, skoro jeszcze je wzmacnia, np. obniżając wiek emerytalny oraz stwarzając bodźce do dezaktywizacji kobiet w wieku rozrodczym. To jeden z wniosków z konferencji „Starzenie się ludności, rynek pracy i finanse publiczne w Polsce", zorganizowanej w środę przez przedstawicielstwo KE w Polsce oraz IBS.
– To, że liczba pracowników w Polsce zmniejszy się do 2050 r. o ok. 30 proc., wpłynie w znaczny, negatywny sposób na poziom zatrudnienia, dochodów i konsumpcji. Obniżenie wieku emerytalnego, które wejdzie w życie w październiku br., pogłębi ten spadek – tłumaczył prezes IBS Piotr Lewandowski.
Antyreformy
Obecna na konferencji Joanna Stachura, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Wydatkowej Ministerstwa Finansów, zapewniała, że rząd będzie starał się ograniczać koszty reformy emerytalnej, zachęcając Polaków do kontynuowania pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Chodzi m.in. o informowanie osób, które nabywają uprawnień do świadczeń emerytalnych, jak zmieniłaby się ich emerytura, gdyby zdecydowali się pracować dłużej. – Tego rodzaju bezpieczniki mogą nie zadziałać. Nie jest przypadkiem, że inne kraje podwyższają wiek emerytalny – zauważył jednak główny ekonomista ZUS Paweł Wojciechowski.