Trump zaszkodzi polskim frankowiczom?

Prezydent USA zapowiedział walkę z krajami, które manipulują kursami swoich walut bogacąc się kosztem Stanów Zjednoczonych. Oberwało się Chinom, Niemcom i Japonii, ale to Szwajcaria wydaje najwięcej na interwencje walutowe.

Aktualizacja: 08.02.2017 15:31 Publikacja: 08.02.2017 14:35

Donald Trump

Donald Trump

Foto: AFP

Szwajcaria stała się ofiarą swoje sukcesu gospodarczego. Waluta Helwetów ma opinię tzw. bezpiecznej przystani na czas zawieruchy na rynkach finansowych. Gdy na świecie robi się niespokojnie inwestorzy z całego świata skupują franki pobijając kurs. To fatalna sytuacja dla szwajcarskich eksporterów, bo tracą oni konkurencyjność na globalnych rynkach. I, przy okazji, dla Polaków, którzy zaciągnęli kredyt na mieszkanie w tej walucie.

Według OECD frank jest obecnie przewartościowany pod względem parytetu siły nabywczej o jedną piątą. Ale byłby jeszcze droższy gdyby Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) regularnie nie interweniował na rynku.

SNB sprzedawał olbrzymie ilości waluty – najpierw w czerwcu tuż po referendum w sprawie Brexitu, potem w listopadzie gdy w wyborach prezydenckich w USA zwyciężył Donald Trump. Ze statystyk przywołanych przez Deutsche Bank wynika, że Szwajcaria na zbijanie kursu franka wydaje rocznie aż 9 proc. PKB!

Tymczasem tuż po objęciu urzędu nowy prezydent USA postanowił zająć krajami manipulującymi walutami, aby wyrównać szanse dla gospodarki USA.

Na celowniku jego administracji znalazły się Chiny, Japonia i Niemcy .

– A to właśnie Szwajcaria wkrótce może podpaść pod oficjalne amerykańskie kryteria kraju, który manipuluje swoją walutą – zauważa Robin Winkler z Deutsche Banku.

Według przepisów, które wprowadziła jeszcze administracja Baracka Obamy manipulator musi spełniać trzy kryteria: wydawać ponad 2 proc. rocznego PKB na interwencje walutowe, mieć nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących powyżej 3 proc. (Szwajcaria ma ponad 10 proc. nadwyżki) i 20 proc. nadwyżki w handlu z USA. Trzeciego warunku Helweci nie spełniają, ale Winkler spodziewa się, że do przekroczenia progu może dojść już w 2018 r. W podobnej sytuacji na świecie jest tylko Tajwan.

Eksperci Deutsche Banku przekonują w raporcie, że Szwajcarzy mogą zrezygnować z obrony kursu franka, by nie narażać się na sankcje USA w postaci ceł na import swoich produktów.

Jak bierność SNB przyjęłyby rynki finansowe? Deutsche Bank szacuje, że frank umocniłby się o ok. 8 proc. względem głównych walut. W przypadku złotego kurs franka podskoczyłaby wtedy do ok. 4,35 zł.

Szwajcaria stała się ofiarą swoje sukcesu gospodarczego. Waluta Helwetów ma opinię tzw. bezpiecznej przystani na czas zawieruchy na rynkach finansowych. Gdy na świecie robi się niespokojnie inwestorzy z całego świata skupują franki pobijając kurs. To fatalna sytuacja dla szwajcarskich eksporterów, bo tracą oni konkurencyjność na globalnych rynkach. I, przy okazji, dla Polaków, którzy zaciągnęli kredyt na mieszkanie w tej walucie.

Według OECD frank jest obecnie przewartościowany pod względem parytetu siły nabywczej o jedną piątą. Ale byłby jeszcze droższy gdyby Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) regularnie nie interweniował na rynku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Gospodarka USA rozczarowała. Słaby wzrost PKB w pierwszym kwartale
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze