Decyzja Rady Ministrów z ostatniego wtorku, by wstrzymać się z przyjęciem strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, wzbudziła kontrowersje. I pytania, czy aby na pewno w łonie rządu wszyscy popierają program, który ma nadać ton polityce gospodarczej państwa na następne lata.

Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, nie chodzi jednak o wojnę na górze, ale raczej o brak porozumienia między ministrami co do szczegółów planu. Przykładowo, ministrowie gospodarki morskiej i ochrony środowiska zgłosili wątpliwości, czy niektóre przedsięwzięcia z zakresu gospodarki wodnej nie powinny być bardziej lub mniej szczegółowo rozbudowane w związku ze zobowiązaniami wobec Unii Europejskiej. Poważniejszy jest natomiast nierozstrzygnięty spór, czy energetyka jądrowa w ogóle powinna znaleźć się w planie.

Także premier Beata Szydło przyznała w środę, że w związku ze strategią wywiązała się dyskusja między resortami i pojawiły się uwagi. Wyjaśniała, że rząd nie przyjął jej „ze względu na to, że pewne poprawki jeszcze będą naniesione". – Dokument wymagał jeszcze doprecyzowania. Ja również zgłosiłam kilka zastrzeżeń. Natomiast mogę powiedzieć, że kształt tego dokumentu, który został przedstawiony wczoraj, nie ulegnie zmianie – mówiła w środę premier.

Zaskakująco zabrzmiało jej stwierdzenie: „nie spełniał do końca moich oczekiwań". Ale premier zaraz dodała: – To jest najważniejsza strategia, którą rząd Prawa i Sprawiedliwości przygotowuje, i ona musi być perfekcyjna.

Ze słów Beaty Szydło wynika także, że Rada Ministrów przyjmie strategię, gdy wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki przedłoży ją ponownie po poprawkach. Także sam główny autor strategii nie czuje zagrożenia. – Uzgodniliśmy, że po paru poprawkach – bardziej powiedziałbym redakcyjnych, w jednym, dwóch miejscach może merytorycznych, co do których premier poprosiła, żebyśmy uzgodnili je do końca – wprowadzamy to za kilka dni na posiedzenie Rady Ministrów – powiedział Morawiecki.