W styczniu, według analityków Ministerstwa Rozwoju, indeks cen konsumpcyjnych (CPI) wzrośnie o 1,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 0,8 proc. w grudniu, która i tak była już sporym zaskoczeniem. W kolejnych miesiącach inflacja może jeszcze przyspieszyć, przewyższając 2 proc., ale w II połowie roku powinna się ustabilizować lub nawet nieco przyhamować. Jakie konsekwencje będzie miał tak gwałtowny powrót inflacji?
Płace nie nadążą
Wpływ inflacji na portfele Polaków będzie zależał m.in. od tego, czy pracownicy będą w stanie zażądać od pracodawców podwyżek wynagrodzeń o 2 pkt proc. wyższych, niż w 2016 r. Jeśli tak się nie stanie, to wzrost siły nabywczej wynagrodzeń spowolni. To scenariusz prawdopodobny. – Co do zasady firmy uzależniają decyzje o podwyżkach od wzrostu wydajności pracy. Tymczasem ograniczenie inwestycji w maszyny i urządzenia w zeszłym roku spowodowało, że w tym roku trudniej będzie uzyskać wzrost wydajności pracy – zauważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan. - Ale i tak, szczególnie tam, gdzie niedobór pracowników jest największy, pracodawcy będę musieli podwyższać płace, biorąc na siebie wyższe koszty pracy – zaznacza ekspertka.
Z drugiej strony, jak wskazuje Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy, dobra sytuacja na rynku pracy, zwiększone żądania płacowe, transfery fiskalne i dobre nastroje wśród gospodarstw domowych ułatwią firmom podnoszenie cen. Według niego wzrost nominalnych wynagrodzeń przyspieszy w tym roku do 6,3 proc., z 4,6 proc. w 2016 r., czyli o 1,7 pkt proc. Jednak dynamika cen skoczy aż o 2,5 pkt proc., z -0,6 do 1,9 proc. W efekcie tego, a także wskutek wygaśnięcia pozytywnego efektu programu 500+ na dynamikę dochodów gospodarstw domowych, wzrost ich wydatków w II połowie roku zapewne wyhamuje, choć w całym 2017 r. i tak będzie wyższy, niż w 2016 r. (około 3,7 proc.).
Budżet skorzysta
Powrót inflacji prawdopodobnie nie skłoni Rady Polityki Pieniężnej do podwyżki stóp procentowych jeszcze w tym roku. W zeszłym tygodniu prezes NBP Adam Glapiński wprost ocenił, że według niego nie będzie takiej potrzebny. Inflacja, tak jak wcześniej deflacja, ma bowiem głównie charakter podażowy, tzn. związana jest ze wzrostem cen surowców. A na to krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu. – Rozważanie podwyżek w sytuacji słabego wciąż wzrostu gospodarczego i braku wyraźnej presji popytowej nie byłoby dobrym pomysłem – przyznaje Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
To jednak oznacza, że przez dużą część tego roku realne stopy procentowe będą ujemne. Główna stopa NBP to dziś 1,5 proc., inflacja zaś będzie wyższa. To sprawi, że lokaty bankowe zaczną przynosić klientom straty w ujęciu realnym.