Korespondencja z Brukseli
Laureatki nagrody przyznawanej za walkę o prawa człowieka i demokrację wskazała w czwartek Konferencja Przewodniczących, czyli szefowie grup politycznych Parlamentu Europejskiego.
Nagrodzone kobiety – Nadia Murad i Lamiya Aji Bashar – były więzione i wykorzystywane seksualnie przez bojówkarzy tzw. Państwa Islamskiego, podobnie jak tysiące innych Jazydek. Uciekły z niewoli i prowadzą kampanię na rzecz uwolnienia więzionych kobiet i zwracają uwagę na ludobójstwo dokonywane na tej grupie etnicznej. Tzw. Państwo Islamskie prześladuje Jazydów, religijną mniejszość w Iraku – mężczyzn zabija, a kobiety bierze w seksualną niewolę.
– Mogły pozostać ofiarami, ale zamiast tego zdecydowały się wykorzystać swoje osobiste cierpienia, by pomóc wszystkim kobietom i dziewczętom, które pozostają w rękach terrorystów. A także walczyć o sprawiedliwość dla ofiar ludobójstwa na Jazydach – powiedziała Beatriz Becerra Basterrechea, liberalna eurodeputowana, która była jedną z głównych inicjatorek tej nominacji. Jazydki zostały wskazane jako kandydatki do nagrody przez grupę socjalistów i liberałów. Chadecy i konserwatyści proponowali Mustafę Dżemilewa, przywódcę Tatarów krymskich, który od pół wieku walczy o ich prawa. Trzecim silnym kandydatem był Can Dundar, turecki dziennikarz, skazany za ujawnienie informacji o dostawach tureckiej broni do Syrii. Mieszka obecnie na uchodźstwie w Niemczech. Popierała go część socjalistów i Zieloni.
Procedura przyznawania nagrody przewiduje, że najpierw kandydatów zgłaszają grupy polityczne. Następnie krótką listę trzech nazwisk wybiera Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Ostateczna decyzja należy do Konferencji Przewodniczących. Do tej pory zazwyczaj wskazywała ona laureata, który dostał najwięcej głosów w Komisji. Tym razem zerwała z tym niepisanym zwyczajem i w drugiej turze głosowania wskazała na Jazydki, mimo że więcej głosów w Komisji Spraw Zagranicznych miał Dżemilew.