Stwierdzili to badacze francuscy z Uniwersytetu w Montpellier oraz CNRS (Centre National de la Recherche Scientifique), zespołem kierowała dr Ana Rodriques. Artykuł o odkryciu zamieszcza pismo "Proceedings of the Royal Society of London B".
Czytaj także: Schwytano chronionego wieloryba?
Analizy molekularne próbek pobranych z kości znajdowanych w regionie Gibraltaru wskazują, że dwa gatunki wielorybów, dziś już nie występujące w Morzy Śródziemnym, wpływały do tego akwenu, prawdopodobnie po to, aby się rozmnażać. Działo się tak jeszcze przed dwoma tysiącleciami.
Początki wielorybnictwa to zabijanie zwierząt wyrzucanych na plażę przez fale, aktywne zaczęło się z chwilą, gdy łowca odważył się wypuścić na wodę. Służyły do tego kilkuosobowe pokryte skórami łodzie, którymi wypuszczano się nawet na kilkadziesiąt kilometrów w głąb morza. Prymitywne wielorybnictwo uprawiali już wikingowie na północnych obszarach Oceanu Atlantyckiego. Na większą skalę rozwinęli ten proceder Baskowie w XII wieku, w Zatoce Biskajskiej, w XVI wieku dotarli do Nowej Fundlandii. W XVI wieku Holendrzy wprowadzili innowację – oprawianie wieloryba bezpośrednio na statku, przytraczano go do burty i dzielono na części z drewnianych platform lub łodzi, tłuszcz wytapiano bezpośrednio na statku i składowano w beczkach w specjalnej ładowni.
Jednak odkrycie kości największych morskich ssaków w pobliżu cieśniny Gibraltar, w miejscach, które służyły w czasach rzymskich do solenia ryb na wielka skale, skłania badaczy do przypuszczenia, że w imperium rzymskim wykształcił się już przemysł wielorybniczy z prawdziwego zdarzenia. Pod tym względem Rzymianie wyprzedzili Basków o całe tysiąclecie. Jest bardzo prawdopodobne, że to oni wytrzebili wieloryby w Morzu Śródziemnym.