Jessica Lange: Impulsywne zdjęcia aktorki

Jessica Lange, laureatka nagrody im. Kieślowskiego na Camerimage 2016 mówi Barbarze Hollender o pasji fotografowania.

Aktualizacja: 29.11.2016 22:30 Publikacja: 29.11.2016 17:09

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Zawsze ma pani przy sobie aparat?

Jessica Lange: Tak. Nie rozstaję się z nim od 20 lat.

Fotografia mogła być pani zawodem. Jako młoda dziewczyna uczyła się jej pani w Minnesocie. Dlaczego porzuciła pani tę drogę dla aktorstwa?

Chciałam studiować malarstwo, ale w końcu rzeczywiście zapisałam się na zajęcia z fotografii. Z grupą znajomych poleciałam do Hiszpanii. Oni kręcili tam film dokumentalny o flamenco, ja zrobiłam trochę zdjęć. Nie były dobre. A potem żyłam otoczona znakomitymi fotografami. W ich świat wprowadził mnie profesor na Akademii Sztuk Pięknych, mój późniejszy mąż, Paco Grande. Danny Lyon czy Robert Frank byli wielkimi artystami kamery połowy lat 60. Ale ja przestałam robić zdjęcia. Uznałam chyba, że fotografia należy do nich. Zaczęłam grać i szybko się w świecie filmu odnalazłam.

To prawda, że wróciła pani do robienia zdjęć dzięki pani partnerowi Samowi Shepardowi?

Tak. To on podarował mi Leicę, którą fotografuję do dzisiaj. Kocham ten aparat. Kiedyś rozmawiałam z córką, powiedziałam jej, że to jakieś szaleństwo. Ale ona się nie zdziwiła. Sama gra na wiolonczeli. Odpowiedziała: „Mamo, moja wiolonczela, twój aparat – to przedłużenie naszych osobowości. To jesteśmy my".

Dlaczego laureatka dwóch Oscarów zaczyna robić zdjęcia?

Teatr, kino to dzieło zespołowe. Na scenie czy na planie nigdy nie jesteś sam i nigdy nie odpowiadasz do końca za efekty swojej pracy. Jakość mojej roli zależy od reżysera, innych aktorów, montażysty, od osoby, która oświetla. W fotografii liczy się wyłącznie moja wizja i moja wrażliwość. Ta samotność i niezależność są dla mnie czymś fantastycznym. No i jeszcze coś: jako aktorka opowiadam cudze historie, jako fotografka – swoją. Robienie zdjęć jest dla mnie rodzajem medytacji. Przeżywania świata. Wreszcie nie jestem obserwowana, tylko obserwuję.

I inaczej patrzy pani na świat niż jako aktorka?

Oczywiście. Grając, muszę być w środku sytuacji, uczestniczyć w niej. Fotografia stwarza dystans. Obserwujesz jakąś sytuację, jesteś poruszona, ale pozostajesz obok. Całkowicie anonimowa. Co za ulga!

Fotografuje pani zwyczajnych ludzi w zwyczajnych sytuacjach, ale jest w pani zdjęciach poezja. W jakim momencie na ulicy małego włoskiego miasteczka czy na meksykańskiej prowincji decyduje pani, że chce jakiś obrazek zamknąć w kadrze?

Nie wiem, jest w tym tajemnica. Zrobienie zdjęcia to próba uchwycenia emocji, jakie rodzą się pod wpływem chwili, gestu, sytuacji. Impuls. Kiedyś spacerowałam po targu w meksykańskim pueblu. Moją uwagę przykuła dziewczyna, która mierzyła buty. Schyliła się, żeby zapiąć pasek, a ja w jej geście zobaczyłam kwintesencję kobiecości. Innym razem dostrzegłam chłopaka opartego o ścianę domu. Nagle podeszła do niego dziewczyna. Wyraz jego twarzy był niebywały. Takie momenty próbuję zapisywać. Ale trzeba mieć szczęście, bo nie zawsze się udaje. Widzisz coś, chcesz zrobić zdjęcie, a ta chwila mija. I nie da się jej nastroju powtórzyć.

Jak ludzie reagują na pani aparat?

Staram się ich fotografować, kiedy tego nie widzą. Bo gdy ktoś czuje, że jest obserwowany, zmienia się. Choćby podświadomie.

Robiła pani zdjęcia w Stanach, we Włoszech, w Finlandii, ale chyba najważniejszy stał się dla pani Meksyk. Co panią w tym kraju zafascynowało?

Znajduję tam pewien rodzaj niewinności i prawdy. Zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie życie toczy się na ulicach, na bazarach. To jest takie dotknięcie człowieczeństwa, najprostszych uczuć i namiętności. Tam wszystko jest intrygujące: pogrzeb, wesele stają się wizualną ucztą. Ludzie potrafią okazać żal, radość.

A zdarzyło się pani nie zrobić zdjęcia z powodów etycznych?

Wiele razy. Sama bywałam w sytuacjach, gdy paparazzi z kaloszami wchodzili w moje życie. To mnie nauczyło delikatności. Nie mogłabym być fotografem prasowym, bo nie umiałabym zrobić zdjęcia, wkraczając w czyjąś osobistą sferę. Nigdy nie przechodzę granicy, poza którą moje zdjęcie mogłoby komuś sprawić ból.

Brigitte Lacombe zyskała wielką sławę jako fotografka gwiazd. Pani należy do świata kina. Nie kusiło panią, by robić portrety sławnych kolegów?

Jeff Bridges nie rozstaje się na planie z aparatem. Uwiecznia kolegów, ekipę. Ja nigdy. Fotografowanie celebrytów w ogóle mnie nie interesuje. Podobne zresztą, jak uwiecznianie nowojorskich drapaczy chmur. To nie są moje klimaty.

Dlaczego robi pani tylko zdjęcia czarno-białe, tradycyjną metodą?

Kwestia smaku, może wrażliwości. Mam ogromną kolekcję fotografii i niemal wszystkie są czarno-białe. Jak sama zaczęłam robić zdjęcia, wybrałam podobną technikę. No, dobrze. Zrobiłam jakiś czas temu zdjęcie telefonem. Pierwszy raz. Spróbuję je przenieść na taśmę, wywołać. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale nie spodziewam się za dużo. Nie interesuje mnie nowoczesność. Wolę rzeczy, które już miały swoje życie.

Tęskni pani też za kinem lat 80.? Za czasem, gdy grała pani w „Tootsie", „Frances", „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy"?

Brakuje mi tamtego stylu pracy i świata, w którym dojrzewałam. Tego rozstawiania świateł, wysyłania taśmy do laboratorium, potem oglądania materiałów. Był w tym element tajemnicy, niespodzianki. Dzisiaj kino straciło kawałek duszy.

A gdyby musiała pani wybrać między kinem i fotografią?

Miałabym problem. Oba te światy są moim życiem.

Ile kosztują fotografie Jessiki Lange?

Można je kupić w dwóch formatach:

1. 40x50 cm - seria złożona z 15 numerowanych zdjęć kosztuje 2500 dolarów;

2. 60x80 cm - seria złożona z 5 numerowanych zdjęć kosztuje 4500 dolarów;

Rzeczpospolita: Zawsze ma pani przy sobie aparat?

Jessica Lange: Tak. Nie rozstaję się z nim od 20 lat.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV
Architektura
W Krakowie rozpoczęło się 8. Międzynarodowe Biennale Architektury Wnętrz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kultura
Zmarł Leszek Długosz