Ministerstwo Finansów chwali się już od kilku miesięcy, że jego działania na rzecz uszczelniania systemu podatkowego przynoszą zaskakująco dobre efekty, bo VAT rośnie rok do roku o ponad 20 proc. Część polityków opozycji powątpiewa jednak w ten sukces, zarzucając, że fiskus uzyskuje wyższe wpływy, żonglując zwrotami VAT dla firm.

Firma doradcza PwC zdaje się rozstrzygać ten spór na korzyść resortu finansów. W przedstawionym wczoraj corocznym raporcie szacuje, że o ile w zeszłym roku luka w VAT wzrosła do 2,9 proc. PKB (do 52 mld zł), o tyle w tym roku spadnie o 13 mld zł, do 2 proc. PKB (do 39 mld zł). – Wszyscy wiemy, że resort finansów przesunął zwroty VAT ze stycznia i lutego tego roku na grudzień zeszłego roku – mówi Mateusz Walewski, starszy ekonomista PwC. – To obniżyło wpływy w 2016 r., a podwyższyło na początku tego roku. Ale nawet bez takich ruchów i tak dochody z VAT silnie rosną, zmniejszając lukę – wyjaśnia.
Według jego wyliczeń w tym roku podatek ten przyniesie budżetowi ok. 150 mld zł, czyli o 19 proc. więcej niż w 2016 r. Za ok. 6 proc. z tego wzrostu odpowiada rozpędzona gospodarka, a za resztę – 13 proc. – działania uszczelniające system podatkowy. – Działania te pozwoliły zmniejszyć skalę oszustw polegających na wyłudzeniach zwrotów VAT czy niepłaceniu tego podatku – zauważa Tomasz Kassel, partner PwC. – A to oznacza, że spada też wartość zwrotów VAT dla firm.
Dotychczas rząd, w ramach uszczelniania systemu, wprowadził m.in. pakiet paliwowy, Jednolity Plik Kontrolny, monitoring transportu towarów wrażliwych i cały szereg drobniejszych rozwiązań. Przed nami jeszcze mechanizm split payment, kontrola transakcji finansowych przedsiębiorstw, kontrola „produkcji" pustych faktur czy paragonów. To wszystko ma prowadzić do dalszego ograniczenia luki w VAT. A jest o co walczyć. PwC wylicza, że gdyby udało się wrócić do sytuacji z 2007 r., gdy luka VAT była najniższa, budżet zyskałby ponad 27 mld zł.