Informację o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przekazał w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Ireneusz Kunert. Przed sądem odpowie pięć osób. Poza Janikiem i Wiesławem C. na ławie oskarżonych zasiądą b. szefowie katowickiego aparatu skarbowego i przedsiębiorca, który miał wręczać łapówki. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Sprawa dotyczy dostarczającej m.in. artykuły chemiczne dla kopalń katowickiej firmy, która przed laty miała poważne zaległości podatkowe. Śledztwo rozpoczęło się od zawiadomienia złożonego przez Andrzeja B. - współwłaściciela tej firmy. Według niego, spółka korumpowała urzędników, by mieć wpływ na kontrole skarbowe i uzyskać umorzenia zobowiązań podatkowych. Świadek zeznał, że był naocznym świadkiem korupcyjnych zachowań. Obciążył swojego wspólnika Antoniego G. i inne osoby, które odpowiedzą przed sądem.
Zarzuty wobec Janika dotyczą lat 2004-05. Był on w tym czasie posłem. Według prokuratury przyjął od katowickiej firmy 140 tys. zł - w 13 ratach - za pośrednictwo w skontaktowaniu jej przedstawicieli z osobami pełniącymi funkcje publiczne w organach skarbowych. "Informował kto w katowickich organach skarbowych będzie kompetentny, by podejmować decyzje" - powiedział Kunert. Janik usłyszał 13 odrębnych zarzutów.
Innym oskarżonym jest Wiesław C., który był posłem SLD kilku kadencji Sejmu, a w latach 2001-04 sekretarzem stanu w resorcie finansów i generalnym inspektorem kontroli skarbowej. Zdaniem prokuratury od katowickiej firmy C. przyjął 240 tys. zł korzyści majątkowych - "w zamian za przychylność i gotowość podjęcia działań należących do jego kompetencji". Miał też udzielać Antoniemu G. porad w zakresie prawa podatkowego i wskazywać osoby pełniące funkcje w organach skarbowych, które rozpoznawały sprawy podatkowe spółki i mogły decydować o umorzeniu należności.
Według ustaleń prokuratury b. wiceszefowa Izby Skarbowej w Katowicach Elżbieta K. - za życzliwość polegającą na wskazaniu uchybień i ukierunkowaniu przy sporządzaniu dokumentacji - przyjęła korzyści majątkowe o wartości ok. 10 tys. zł, m.in. w postaci obrazu, czy patery. Firma rzeczywiście uzyskała umorzenie części zobowiązań podatkowych – podał Kunert.