Komisja Europejska przygotowuje projekt unijnego budżetu na lata 2021–2027. Z informacji uzyskanych przez „Rzeczpospolitą" wynika, że nasza pozycja finansowa znacząco się pogorszy. I to mimo że budżet ma relatywnie wzrosnąć, według naszych źródeł z 1 proc. do 1,13–1,18 proc. dochodu narodowego brutto Unii.
Pierwszą przyczyną takiej zmiany jest fakt, że w budżecie UE będzie mniej pieniędzy. Dokładnie w ciągu siedmiu lat o 94 mld euro, bo tyle wynosi wkład netto Wielkiej Brytanii, która wyjdzie z UE 29 marca 2019 r. A swoje zobowiązania budżetowe będzie płaciła do końca obecnej perspektywy budżetowej, a więc do końca 2020 roku, co jest tzw. okresem przejściowym.
Skutki brexitu
Drugi powód zmiany to nowe priorytety UE, takie jak obrona, bezpieczeństwo, gospodarka cyfrowa czy pomoc rozwojowa. – Rocznie będzie na to potrzebne o 8–10 mld euro więcej niż obecnie – mówi nieoficjalnie wysokie rangą unijne źródło.
W ciągu siedmiu lat potrzeba będzie na to 50–70 mld euro. Komisja chce, żeby ubytek po brexicie pokryć w połowie z oszczędności na tradycyjnych politykach (w tym przede wszystkim rolnej i spójności, które stanowią razem 72 proc. budżetu UE), a w połowie ze zwiększonych składek pozostałych 27 państw członkowskich. Natomiast nowe cele miałyby być finansowane w 80 proc. z nowych składek, a w 20 proc. z oszczędności. Komisja chce zaproponować, żeby wydatki na politykę spójności zmniejszyły się, w ujęciu nominalnym, o 6 proc. Nie precyzuje, co byłoby bazą dla tych cięć: budżet w cenach z 2014 czy w cenach z 2020 r. Dla Polski oznaczałoby to cięcia 5–15 mld euro w porównaniu z 77 mld euro obecnie.