Władze prowincji Quebec przyszły jesienią z pomocą firmie z Montrealu, w październiku wsparły sumą miliarda dolarów program produkcji nowych samolotów odrzutowych serii C (CSeries) i zwróciły się do Ottawy, by postąpiła podobnie, aby ratować tysiące miejsc pracy specjalistów.

Montrealski dziennik „La Presse" zamieścił w lutym wywiad z premierem Justinem Trudeau, który zapowiedział, że decyzja o pomocy producentowi samolotów zostanie ogłoszona przed przedstawieniem projektu budżetu. Minister ds. innowacji, Navdeep Bains, bezpośrednio odpowiedzialny za tę sprawę, stwierdził jednak, że tak nie będzie. — Chcemy być pewni, że wszystko dobrze przemyśleliśmy i odrobiliśmy pracę domową. Oczywiście każda decyzja, jaką podejmujemy nie jest związana z cyklem budżetowym — powiedział dziennikarzom w Toronto. — Jesteśmy mocno związani z tą firmą, sprawdzamy stan jej finansów. To bardzo złożona kwestia — dodał.

Władze Quebecu chcą, by rząd centralny zgodził się na powołanie odrębnego zarządu ds. programu CSeries, co zmniejszyłoby wpływy w firmie rodzinie jej założycieli. Minister Bains zapytany o to odpowiedział, że wszystkie opcje są brane pod uwagę w procesie oceny tej sprawy.

Sprawa Bombardiera jest skomplikowana dla liberałów, którzy wygrali wybory w październiku częściowo dzięki niespodziewanemu zdobyciu wielu mandatów w Quebecu. Utrzymanie ich ma zasadnicze znaczenie dla Partii Liberałów, jeśli chce zachować władzę w wyborach w 2019 r. Z drugiej strony rząd znajduje się pod presją zachodnich prowincji naftowo-gazowych, które też liczą na pomoc, bo mocno odczuły spadek cen ropy.