Jak donosi Onet powołując się na hiszpański dziennik "El Mundo", zawodnik Realu Madryt zaakceptował już tę karę. Do tej pory jednak rozmowy na linii fiskus – Cristiano nie przebiegały najlepiej. Jeszcze pod koniec maja Ronaldo zaofertował zapłatę 14 mln euro i publiczne przyznanie się do winy, ale propozycja ta została odrzucona. Skarbówka i prokuratura oczekiwała zapłacenia 28 mln euro, czyli całej kwoty, którą zdaniem władz piłkarz sobie "zawłaszczył" powiększoną o odpowiednią karę. CR7 miał dwa tygodnie na decyzję i wymaganą kwotę ostatecznie zapłacił.

Wcześniej "AS" informował, że chęć odejścia Cristiano z Realu bezpośrednio związana jest z jego problemami podatkowymi. Gwiazdor miał być rozczarowany, iż Królewscy nie pomogli mu tak, jak oczekiwał. Klub bronił się, sugerując, że oferował zawodnikowi pełną pomoc prawną, jednak nie będzie ponosił kosztów jego przestępstw podatkowych. "AS" sugeruje, że wypowiedzi 33-latka po finale Ligi Mistrzów miały przymusić władze Królewskich do przedłużenia umowy z napastnikiem. Ronaldo miał założyć sobie, że kwota z premii za podpisanie nowego kontraktu posłuży mu do zapłacenia pieniędzy, których domaga się prokuratura. Florentino Perez nie chciał tego robić z dwóch powodów – złamania zasad etyki i uniknięcia precedensu, który później mógłby być wykorzystywany przez innych piłkarzy. – Nikt z grona zawodników nie jest ważniejszy niż Real Madryt, nawet Cristiano Ronaldo – zapewniali dyrektorzy Los Blancos, cytowani przez "AS-a".

Ronaldo był oskarżony między innymi o niezapłacenie blisko 15 milionów euro podatku (plus odsetki).