Ubiegły rok był trudny dla wielu firm z branży budowlanej ze względu na przesunięcia w przetargach publicznych, spowodowanych opóźnieniem przy wykorzystaniu funduszy unijnych. Przetargi ruszyły znacznie później niż w latach ubiegłych.
Obecnie z jednej strony można zaobserwować bardzo duży popyt na usługi budowlane, z drugiej zaś wzrost liczby upadłości w tej branży oraz rosnące zatory płatnicze na rzecz dostawców materiałów budowlanych. Główną przyczyną są rosnące koszty materiałów budowlanych, siły roboczej, ograniczona liczba wykwalifikowanych pracowników, podwykonawców wpływające znacząco na rentowność realizowanych inwestycji.
– Ubezpieczyciele zaniepokojeni sygnałami z wywiadowni gospodarczych, mówiącymi o pogarszającej się sytuacji w branży budowlanej, podejmują nerwowe działania mające na celu zmniejszenie ich ekspozycji na ryzyko wypłat z gwarancji – tłumaczy Łukasz Wawrzeńczyk, prezes Profika Broker.
Oznacza to w praktyce, że firmom budowlanym trudniej jest otrzymać gwarancje na zabezpieczenie kontraktów, gdy towarzystwa zaostrzają kryteria oceny. Dotyczy to przede wszystkim mniejszych polskich wykonawców. W takiej sytuacji przedsiębiorcy są skazani na blokowanie sporej części swojej marży w postaci kaucji gwarancyjnej, co powoduje pogłębianie się problemów płatnościowych.
Ubezpieczyciele tłumaczą, że nie zmienili swojego podejścia do rynku gwarancji budowlanych. – To sam rynek budowlany zmienił się na gorsze i jest obecnie bardziej ryzykowny – mówi Andrzej Puta, dyrektor Biura Gwarancji w TU Euler Hermes.